piątek, 28 czerwca 2013

Na Anne M. 2/2 [+18]

Uwaga!  Tu są sceny...



Nim się zorientowali, nadeszła sobota. Około piętnastej dziadkowie wyszli na ślub syna przyjaciół, stąd Bartek miał wolną chatę do okolic niedzielnego południa. Od rana sprzątał mieszkanie, co nie zdziwiło specjalnie domowników, gdyż należało to do jego cosobotnich obowiązków. O siedemnastej wyszedł na pętlę tramwajową, by odebrać stamtąd Annę Marię. Po drodze zakupił dużą, bordową różę. Wczesnojesienna pogoda była dość łaskawa, toteż mijał sporo spacerujących par. Dotarł na miejsce akurat w chwili, gdy wysiadała z tramwaju, trzymając w ręce małą, prostopadłościenną torbę podróżną. Przywitali się, po czym wręczył jej kwiatka. Na twarzy dziewczęcia pojawił się rozbrajający uśmiech, który ujrzał na pierwszym zdjęciu, które od niej dostał.
-Za każdym razem chcesz witać mnie kwiatkiem?
-Wolałbym pocałunkiem. – odparł śmiało, na co zareagowała muśnięciem wargami policzka chłopaka.
-Na nic więcej nie licz. – skwitowała.

Wziął od niej bagaż. Nie spieszyło im się do mieszkania Bartka, toteż zamiast podążyć najkrótszą drogą, wybrali spacer przez park poprzecinany rzadką siecią alejek. Delikatny wiatr strącał pod ich nogi co słabsze liście z drzew, a słońce zaczęło zmierzać już do kresu swej wędrówki po widnokręgu. Do celu dotarli na chwilę przed osiemnastą. Pomógł jej zdjąć kurteczkę, po czym zaparzył aromatycznego Earl Greya, do którego podał upieczony przez siebie sernik. W międzyczasie zaczęli seans- na ekranie komputera ruszyła Drużyna Pierścienia, by pokonać Mrocznego Pana, Saurona.

Gdy już położyli się na sofie wyciągniętej w kierunku ekranu, zwrócił uwagę na wygląd swej towarzyszki. Jasnoniebieski sweterek z wysokim, podwijanym kołnierzykiem pasował do jej oczu, natomiast spódniczka w kolorze ecru i brązowe rajstopy nawiązywały barwami do pasemek Marysi. Ukradkiem spoglądał na podnoszące się i opadające w rytm oddechu piersi otulone miękkim materiałem, na drgający pod wpływem emocji wydatny brzuszek świadczący o typowo kobiecej słabości Ani do słodyczy. Pierwsza część Władcy Pierścieni okazała się strzałem w dziesiątkę- dziewczyna znalazła jego dłoń podczas pościgu Nazguli za hobbitami przez Shire, a po walce na Wichrowym Czubie leżała już tuląc głowę do jego torsu i obejmując go jedną ręką. Chłopak w odpowiedzi objął przyjaciółkę, kładąc rękę na jej biodrze.

Gdy film dobiegł końca, Anna Maria bliska była oddaniu się w objęcia Morfeusza, ale szybko otrząsnęła się z uporczywej senności.
-Wiesz co, chyba odświeżę się kąpielą. Tylko nie zaczynaj oglądać beze mnie. – przestrzegła.
-A kto ci umyje plecy? – spytał, gdy już widział jej smukłe plecy, zgrabną pupę i seksowne nogi, zanim ze swą torbą znikła w łazience.
-Jeszcze pomyślę. – odpowiedziała, zanim usłyszał , jak zamykają się za nią drzwi.
Nie mając nic lepszego do roboty, zaczął szperać po internecie. Poodwiedzał uczęszczane fora dyskusyjne, przy okazji załączył pościelówki z lat 80. na tyle głośno, by Ania słyszała je w łazience. Po chwili usłyszał pukanie w drzwi.
-Ile mogę cię wołać? – krzyczała zza drzwi.

Niespiesznie udał się do łazienki, uprzednio zgłaśniając jeszcze muzykę. Wkroczył do enklawy, gdzie pod wpływem gorąca zrosiły się płytki i zaparowało lustro, a w powietrzu unosił się świeży zapach wiosennych kwiatów. W wannie leżała ona. Pomimo, że z grubej warstwy piany wystawały tylko jej ramiona i głowa, skrzyżowała ręce na piersiach, zasłaniając je dłońmi. Pochyliła się do przodu, demonstrując piękne, nieskazitelne plecy. Była cała zarumieniona, chociaż Bartek nie wiedział, czy z gorąca, czy ze wstydu.
-Bierz się do dzieła, tylko bez głupich żartów. – zastrzegła.

Podkasał rękawy i usiadł na krawędzi wanny. Miał idealny widok na Marysię. Zmoczył dłonie i zmył pianę z jej pleców. Chwycił za żel pod prysznic, roztarł go w rękach i delikatnie, kolistymi ruchami obu dłoni symetrycznymi do linii kręgosłupa naniósł go na jedwabistą skórę. Nie oparł się również ramionom Ani, które zaczął masować zdecydowanie, aczkolwiek z wyczuciem. Z ust dziewczyny wydobył się pomruk zadowolenia, który zaskoczył nawet ją. Wzdrygnęła się i ponagliła Bartka:
-Kończ już, piana się rozpuszcza.
Niezrażony chłopak przeniósł ręce z powrotem na plecy przyjaciółki, kierując je coraz niżej i niżej, aż włożył je do wody. Gdy dotarł poniżej krzyża, potarł opuszkiem palca miejsce, gdzie zaczynają się pośladki i leży kość ogonowa. Dziewczę ponownie drgnęło i tym razem zachichotało.
-Nie rób mi tak, to łaskocze.

W odpowiedzi przeciągnął paznokciami po jej kręgosłupie aż do karku. Pod wpływem elektryzującej pieszczoty zaczerpnęła głęboko powietrza i dostała gęsiej skórki. Wrócił do mycia jej pleców.
-Chyba naprawdę wynajmę cię jako osobistego masażystę. Będziesz mył mi co wieczór plecy i masował stopy.
-A jak to zrobię, kiedy masz u siebie kabinę prysznicową?
-Coś wymyślę. W ostateczności mogę być w bikini.
-Przed dziewczynami też się tak wstydzisz?
-One to co innego, przecież każda ma to samo.
-Ale one nie zabawiają ciebie tak, jak ja.
-A skąd wiesz?
-Chciałbym to zobaczyć.
-Jak ci się przyśni, to zobaczysz.

Podczas dyskusji dokończył dzieła i czuł, że jego obecność tutaj nie jest zbyt pożądaną, ale nie tracił rezonu.
-Może umyć ci włosy?
-Wiesz, że nawet chętnie?
-No to zamknij oczka i zdaj się na mnie.
Złapał za słuchawkę i nastawił odpowiednio ciepłą wodę, po czym pochylił się nad Marysią i zmoczył jej niezbyt długie włosy. Przy okazji po kryjomu usuwał zasłaniającą jej ciało pianę. Gdy czupryna Ani pokryła się pianą, Bartek zaczął przebierać w niej palcami obserwując jednocześnie odsłonięte pośladki zanurzone w zielonkawej od olejków wodzie. Podczas zabiegu łączył delikatny masaż ze zdecydowanym szorowaniem. W kilka minut Anna Maria była do końca odświeżona i pachnąca.
-Dzięki, możesz już wyjść. – stwierdziła, gdy zmył pianę z jej głowy.
-Liczę na rewanż.
-Ok, ale po drugiej części filmu.

Czekał dziesięć minut. Gdy już wyszła z łazienki, zrobiła na nim powalające wrażenie. Świeżo umyte i wysuszone włosy układały się swobodnie, dodając jej twarzy specyficznego uroku. Piżamkę stanowiła zwiewna koszula z krótkimi rękawkami w jasnoniebiesko-białe kratki i nie sięgające nawet połowy ud spodenki w ten deseń. Jednocześnie wraz z nią do pokoju wkroczyła woń jaśminu i aloesu. Czekała już na nią herbata z miodem i cytryną. Nic nie stało na przeszkodzie do kontynuowania seansu. Niestety, podczas filmu nie miał okazji obcować z nią tak bezpośrednio, jak do tek pory. Opatuliła się miękkim kocem z dwoma kociakami jako wzorem, a jej głowa cały czas spoczywała na ramieniu przyjaciela. Objął ją, ale nie miał żadnej możliwości wsunięcia dłoni w kocyk.

Zanim skończyły się Dwie Wieże, dobiegła pierwsza w nocy. Rozleniwiona para długi czas wpatrywała się w czerń na monitorze. W końcu ruszył się pod pretekstem zaparzenia kolejnej herbaty. Gdy nastawił wodę, Ania weszła do kuchni. Znów tylko w swojej piżamce. Usiedli po dwóch stronach stołu czekając, aż zagwiżdże czajniczek z wrzątkiem.
-Może jeszcze jabłecznika? – zaproponował.
-Z przyjemnością, jest przepyszny.
Podczas krojenia ciasta doszło do niego narzekanie zza pleców:
-Jak zwykle zapomniałam szlafroka... Znalazłoby się coś ciepłego dla mnie?
-Dla ciebie wszystko. – odparł żartobliwym tonem.
Po zagotowaniu wody poczekał, aż zaparzy się herbata, podał Marysi nocny deser, po czym udał się do pokoju. Chwilę później wrócił z rozpinanym swetrem pod pachą. Stanął za nią i pochylił się, otulając dziewczynę miękkim, ciepłym materiałem. Gdy jego twarz znalazła się przy uchu Ani, wyszeptał:
-Pamiętaj o rewanżu. - po czym poszedł do łazienki.

Szybko napuścił pół wanny wody i wskoczył do niej omal nie zalewając całego pomieszczenia. Umył się błyskawicznie, po czym zawołał Anię. Weszła po kilkunastu sekundach.
-Zobaczę, jak umiesz się odwdzięczyć.
-Tylko nie rozpłyń się w moich dłoniach. – zażartowała.
Wzięła gąbkę i zmoczyła jego plecy, a następnie naniosła żelu pod prysznic na chropowatą stronę i zaczęła kolistymi ruchami pocierać mokrą skórę. Gąbka szybko zaczęła się pienić, a wraz z nią plecy chłopaka.
-Pewnie koleżankom też myjesz plecy.
-Po czym wnosisz?
-Sprawnie ci to idzie, może przeprowadzę się do ciebie. Oboje nie będziemy mieli kłopotów z wzięciem prysznicu.
-Mogę kupić ci pocieraczkę z opcją montażu gąbki.
-A maszynę do masażu też mi kupisz?
-Nie było mowy o żadnym masażu. Poza tym kiepska w tym jestem.
-Ja też.
-Akurat! Moimi stopami zająłeś się profesjonalnie.
-Bo to mój fetysz.
-O, ty świntuchu! – zaśmiała się i pacnęła go ręką z gąbką w ramię.
-Chcesz się bić? – zażartował i obrócił się do niej, chwytając za wolną rękę, którą podpierała się o ścianę. Zachwiała się na krawędzi, na której siedziała i wpadła do wody, mocząc się od stóp do głów.
-Patrz, co narobiłeś! – krzyknęła na niego.
-Nie ja zacząłem. – zachichotał. Siedział plecami do niej i w związku z jej obecnością w wannie nie miał zbytniej możliwości odwrócenia się, co dyskwalifikowało dalszy rozwój sytuacji.
-Gdzie ja się teraz przebiorę? – załamywała ręce.
-Możesz wyjść i się wysuszyć, a potem iść do pokoju po suche ubrania.
-Będę wyglądała jak jakaś miss mokrego podkoszulka.
-No to się rozbierz.
-Przy tobie?! – udawanie oburzenia nie wyszło jej, sytuacja widocznie nie była dla niej tak niezręczna, jak to demonstrowała.
-Nie będę patrzył. Obiecuję.
-Nawet nie próbuj, bo cię zabiję. Uwaga, wychodzę!

Usłyszał chlupot, po którym spadł poziom wody w wannie
-Tylko się nie odwracaj! – przestrzegła.
Usłyszał wodę wpadającą ciurkiem do wanny za jego plecami; musiała wyżymywać jakąś część garderoby. Po chwili ciszy znienacka założyła mu na głowę przemoczone spodenki.
-Zaraz je zdejmę i założę ci z powrotem. – zagroził z uśmiechem na ustach.
-Nie było umowy, że nie mogę cię dotykać. – odparła, po czym wyszła z łazienki, ciskając w niego swetrem i koszulką przed zamknięciem drzwi.
Ledwie wyszła, wyskoczył z wody i zaczął energicznie się wycierać. Powiesił piżamę Ani na grzejniku służącym za wieszak na ręczniki. Ustawił pełną moc, założył długie spodnie (bluzki dodanej do kompletu nie używał) i wyszedł.

Czekała na niego leżąc już zawinięta w ręcznik.
-Nawet na to nie licz, że stąd wyjdę, mam na sobie tylko bieliznę.
-Spokojnie, gdy skończy się film twoja piżamka będzie już sucha. – pocieszył przyjaciółkę.
Oglądali Powrót Króla w niezmienionej pozycji: ona opierała głowę o jego ramię, on ją obejmował. W momencie śmierci Theodena poczuł wilgoć na skórze, Anna Maria uroniła kilka łez. Instynktownie przygarnął ją do siebie i pocałował w pachnącą głowę. Chwilę później rozpętała się batalia na polach Pelennoru i zajęli się oglądaniem filmu. W zasadzie to ona oglądała, ponieważ widziała Władcę Pierścieni tylko w kinie, zaś on przypominał sobie każdą część średnio co miesiąc.

Seans skończył się w okolicach piątej nad ranem. Ania poszła do łazienki przebrać się w piżamę (oczywiście przed wzrokiem Bartka chronił ją koc), a chłopak w tym czasie zasłał dla niej sofę i rozłożył dla siebie łóżko polowe. Bez dalszych dyskusji poszli najzwyczajniej w świecie spać.

Około dziewiątej obudził go hałas za oknem. Spojrzał na Annę Marię- spała kamiennym snem. Jej widok wzburzył krew w młodzieńcu- leżała na brzuchu z jedną nogą podkurczoną tak, że nogawka spodenek podciągnęła się, odsłaniając krocze dziewczyny. Nie namyślając się wiele przysiadł koło niej, zbliżył twarz do nagiej muszelki i pocałował ją. Po chwili dziewczyna zerwała się ze snu i rozejrzała zdezorientowana dokoła, napotykając siedzącego u swych stóp Bartka z pytającą miną.
-Nie chcę.
-Wstydzisz się?
-Po prostu nie chcę.
-Jeśli się wstydzisz, to możemy spróbować pod kołderką.
-Nie, nie o to chodzi... Nikt mnie tak jeszcze nie pieścił... I niech tak zostanie.
-Chociaż pięć minut i pod kołdrą, przestanę jeśli będziesz kazała. Nie masz nic do stracenia.
-Sama nie wiem...
-Przez cały czas wszystko do tego zmierzało. Nie daj się prosić. Pytam ostatni raz: chcesz czy nie? Jeśli odmówisz, nie będę dalej nalegał.
Nastała niezręczna cisza. Po kilkunastu sekundach Bartek ponowił pytanie.
-No i...?
Ania uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek stojący przy komputerze.
-Uciekło ci już pół minuty.

Położył dłonie na jej ramionach, spojrzał przyjaciółce w oczy i pocałował pierwszy raz od ostatniego spotkania. Starał się przelać w ten gest całą swoją żywioną do niej namiętność, a i ona nie była dłużna. Wpili się w siebie tak mocno, że z jego wargi zaczęła lecieć krew. Nie przestając całować rozpiął naprędce jej koszulkę i rozchylił ją, ujmując lewą ręką niewielką, jędrną pierś. Druga dłoń błądziła już po udach kochanki. Do tej pory całowali się na siedząco, ale szybko położyła się ciągnąc go za sobą. Teraz mógł całkiem swobodnie zsunąć jej spodenki. Pogładził wierzchem dłoni wzgórek łonowy, którego włoski przycięte były w zwężający się ku dołowi i kończący w połowie trapez. Oderwał się od ust Anny Marii i podążył nimi w dół jej ciała, zasypując pocałunkami szyję i dekolt. Przyssał się do jej piersi, że aż pisnęła. Małe, brązowe sutki stwardniały w mgnieniu oka. Dłońmi błądził po udach i pośladkach, wywołując dreszcze delikatnym drapaniem miękkiej skóry, pod którą napięły się w oczekiwaniu na pieszczoty wszystkie mięśnie. Zdjął z niej definitywnie spodenki, dzięki czemu mogła zapraszająco rozsunąć nogi.

Podążył dalej ustami, lecz tym razem do akcji wkroczył też język. Łaskotał nim targany spazmami brzuch; po chwili ruszył dalej. W tym momencie zdecydowanym ruchem narzuciła na niego kołdrę, zasłaniając się od pasa w dół. Poczuł dwie dłonie łapiące go za włosy i pchające w dół, ku kroczu. Zanim przystąpił do dzieła, wycałował wewnętrzne części ud, pachwiny i wydepilowaną część wzgórka. Ponownie pocałował muszelkę pachnącą aloesem. Dopiero po kilku pocałunkach wysunął język i przebiegł nim po całej szparce. Powtórzył czynność, wsuwając do niej koniuszek języka. Pocałował nabrzmiałą łechtaczkę i wsunął w Anię tyle języka, ile zdołał. Jęknęła. Poruszył nim kilka razy do góry i na boki, po czym wysunął i wtargnął jeszcze raz. Jedna z jego dłoni zaczęła masować i ugniatać pierś dziewczyny. Oderwał od niej usta i poślinił palec wolnej ręki, którym zaczął masować odbyt partnerki. Kontynuował pieszczoty oralne, zwracając szczególną uwagę na malutki punkcik jej ciała, który potencjalnie mógł dostarczyć tyle rozkoszy. Drażnienie językiem poprzedził długi pocałunek, podczas którego zasysał to słabiej lub mocniej. Czubkiem palca wchynął do nawilżonego odbytu. Zajęta piersią dłoń zawędrowała niżej i rozchyliła nieznacznie wargi Marysi, co dało mu możliwość bardziej dogłębnego zanurzenia się w kobiecości partnerki. Tkwiący między pośladkami palec pracował w tym samym rytmie, co język.

Zdecydowanie jej się podobało, co miarkował po szybkim, głębokim oddechu i nie tłumionych jękach. Zwieracze w obu dziurkach pulsowały powoli, co dopingowało go do dalszych pieszczot. Nie zapomniał o swych pięciu minutach i w najmniej oczekiwanej dla niej chwili zrzucił kołdrę na ziemię i przerwał swą czynność. Ujrzał ją z piersiami w dłoniach, zarumienionymi policzkami i dekoltem oraz językiem błądzącym po wargach.
-Proszę, nie przestawaj. – wyszeptała łamiącym się głosem.
-Minęło pięć minut.
-Ale chcę więcej...
-A może sama dokończysz? Jak widzę, świetnie sobie radzisz.
-Eee... – nie wiedziała, co powiedzieć, dopóki nie spojrzała na jego piżamę, która w jednym punkcie nadzwyczajnie odstawała od ciała. – Ale ty też.
Tu go miała.
-No dalej, bo sama ściągnę ci te portki.
Wyraźnie speszony zsunął spodnie pokazując jej członka w pełnej erekcji. Uśmiechnęła się, usiadła i pociągnęła do siebie. Położyli się koło siebie, jakby znów oglądali film. Chwyciła jego rękę i przysunęła do swojej muszelki, a następnie chwyciła penisa i zaczęła powoli masturbować kochanka. W odpowiedzi wsunął w nią dwa palce i zwilżywszy je w pulsującym, napalonym wnętrzu dziewczyny, przywarł nimi do łechtaczki.

Pieścili się nawzajem, każde w innym tempie. Nie pozwoliła Bartkowi przyglądać się temu widowisku, bo doprowadziła do kolejnego spotkania się ich ust. Minuta goniła minutę, a oni trwali przytuleni do siebie, całujący i zaspokajający jedno drugie. Siłą rzeczy doszedł pierwszy. Nasienie trysnęło na jej dłoń i jego podbrzusze, a przeżyty orgazm na dłuższą chwilę odebrał mu ochotę do działań. Anna przejęła więc inicjatywę i po chwili zorientował się, że pieści dziewczynę kierowany przez jej rękę. Sponiewierane przez jej zęby usta ponownie spotkały się z zaniedbanymi od dłuższego czasu sutkami.

Porzucił jakiekolwiek subtelności. Ssał, gryzł i całował namiętnie nabrzmiałe piersi, wyrywając dłoń spod komendy Ani, by wsunąć w nią dwa palce i dostarczyć szybkich, intensywnych doznań. Nie pozostało jej nic innego, jak rozrzucić ręce na boki i czekać na finisz. Nie przeszkadzało jej, że jęki słyszy pewnie cała klatka. Właśnie zbliżała się do szczytu i nic innego jej nie interesowała. Gdy wygięła się w pałąk, wyjął z niej palce i położył płaską dłoń na pulsującej muszelce.

Wzięła szybki prysznic, a on w tym czasie ogarnął mieszkanie. Gdy sam zniknął w łazience, Ania spakował się i przygotowała do wyjścia. Odprowadził ją na przystanek. Żegnali się o wiele wylewniej, niż witali. Na widok nadjeżdżającego tramwaju ponownie pocałowali się do utraty tchu.
-Kocham cię. – wyszeptała do niego tuż przed rozstaniem.
-To bardzo dobrze... Bo ja ciebie też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz