czwartek, 21 sierpnia 2014

Spisując Szepty XXIV

Uwaga na porozrzucane w tekście linki do muzyki.

Przerażały ją oczy uważnie przyglądające się im gdy wysiadali, przerażała ją też cisza jaka nastała wraz z ich pojawieniem się. Patrzyła jak Kai wychodzi im w milczeniu naprzeciw, nie widziała jego twarzy lecz wyczuwała napięcie jakie było między nim a tłumem. Uniósł wysoko pięść i krzyknął.
-Hej!
Na to powitanie zaczęli skandować jego imię. Nie wierzyła własnym oczom, gdy wybuchł gromkim śmiechem. Dopiero teraz w spokoju mogła wypatrzeć poszczególne osoby, były tam Youkai zarówno w ludzkiej jak i swojej zwykłej formie a nawet sami ludzie.
Spośród zebranych wyłonił się osobnik przypominający centaura o zielonej sierści i włosach oraz postawny mężczyzna z czerwono-niebieskim irokezem i takowymi skrzydłami wyrastającymi zza jego pleców.
-Myobu, poznaj Kudan'a i Tengu.
Obaj się jej skłonili i przywitali z Widzącym.
-Kto w tym roku odpowiada za barierę?
-Abumi. Spokojnie, sprawdziliśmy czy działa.
Białowłosy skinął głową i wskazał na furgonetkę, chwilę później oba demony przenosiły rzeczy i ustawiały je na scenie. Zaś Ame i Jo zajęły się ustawianiem jedzenia na stole, które i tak uginały się już pod ciężarem smakołyków. Poprowadził Lisicę przedstawiając jej niektórych i pozdrawiając ich serdecznie.
-Uważaj na siebie i trzymaj blisko mnie. Są tu też osobniki niezbyt przychylne wszystkim.
-Co masz na myśli?
-Spójrz. - wskazał na swe ramię - Ta opaska pozwala ludziom wejść przez barierę. I świadczy o tym, że jesteś Widzącym. Są tacy co...
-Witaj Kai! - przerwał mu
Był to nieco niższy od pisarza brunet wyraźnie też młodszy, na jego prawym ramieniu dostrzegła opaskę. Towarzyszyła mu dwójka demonów zasłaniająca twarze papierowymi maskami. od których czuła dziwną aurę.
-Ależ się zmieniłeś przez ten rok!
-Abumi...
-Słyszałem, że spotkałeś Enrzę... Kto by się spodziewał, że taki demon stanie ci na drodze? O! A któż to? Czy to nie ta osławiona Lisiczka? Zakontrakrowałeś ją czy znów...
-Daj spokój. Nie stosuję twoich metod.
Myobu odruchowo schowała się za jego ramieniem, do którego przylgnęła. Patrząc na tego Widzącego czuła jak wielka jest różnica między nimi. Nawet patrząc na jego towarzyszy strach skręcał jej żołądek.
-A szkoda, że tego nie robisz... Hej, duszku? Może zapiszesz mi swoje imię?
Kai zasłonił ją jeszcze bardziej odgradzając od chłopaka, zmrużył oczy jakby samym spojrzeniem chciał go odgonić. Czuła jak jego aura gęstnieje, a mięśnie napinają się. Mogła nawet przysiąc, że znów widziała jego światło, choć tylko przez chwile.
-Daj jej spokój, lepiej pilnuj bariery. Chodź Myobu.
Pociągnął ją dalej, do stolików gdzie urzędowały Ame i Jo, które już podjadały.
-Wszystko gotowe?
-Tak, możemy zaczynać.
-A Sael jest? Nie zostawię Myobu samej. Sael!
Zamaskowany Youkai zmaterializował się tuż obok i nie przejmując się niczym chwycił patyczek z dango. Białowłosy pokręcił tylko głową z niezadowoleniem i kazał Starszemu pilnować swej przyjaciółki. Wskazał jej scenę radząc ustawić się pod nią jak najszybciej, chwyciła więc muffinkę ze stosu słodkości i spojrzała pytająco na Sael'a.
-Dobra... Myobu, lecimy. Chodźcie też.
Idąc w stronę sceny podziwiała jak wszyscy sprawnie wykonywali polecenia pisarza, jako że Słońce zatapiało się za wielką wodą rozświetlono lampiony zawieszone wokół zajmowanego terenu. Ciepłe, migoczące światło rozmywało wszelkie krawędzi nadając uroku i nutę mistyczności wszystkiemu w zasięgu jej wzroku. Czuła rosnące podniecenie i ekscytację, a gdy stanęła przed sceną zaczęła aż drżeć. Kai wraz z czwórką dobrze jej znanych Youkai ustawiała się z instrumentami. Jorōgumo zasiadła za perkusją kręcąc w palcach pałeczkami, Ame ustawiała konsoletę i klawisze, Tengu zaś chwycił bas i zaczął trącać struny. Pozostała dwójka miała gitary elektroakustyczne, a każdy miał przed sobą mikrofon. Białowłosy odchrząknął i zaczął pieśń. Choć sam miał niski dźwięczny głos, to gdy dołączyli doń dwaj Youkai usłyszała, że to skrzydlaty miał najniższy głos, którym przebił się ponad nich. Już na pierwsze tony wszyscy zebrani zamilkli i zbliżyli się. Myobu wystraszyła się naporem ciał, lecz Starszy stojący za nią wywoływał taki szacunek iż wokół nich była ta odrobina wolnej przestrzeni. Jak gdyby bali się dotknąć go i narazić na jego gniew.
-Witajcie na naszym corocznym festynie! - zakrzyknął Kai po pierwszym utworze - Dziękuję wam za przybycie i choć zabrakło w tym roku kilku z nas... To nie zapomnimy o nich i uczcimy ich pamięć wznosząc nasze radosne głosy ku nocnemu niebu.
Na scenie pojawiła się niska dziewczyna, niezwykle blada i przeraźliwie chuda o czarnych, tworzących niezwykły kontrast włosach. W dłoniach trzymała skrzypce, którymi rozpoczęła kolejny utwór. Kudan dołączył chwilę później dodając ostry riff, który przycichł po chwili dając Widzącemu przebić się głosem. I znów całość pieśni stała się bardziej drapieżna powodując, że tłum zafalował w ekstazie. A Myobu razem z nim. Nie wiedziała nawet czemu tak się cieszy, wpatrzona w grających i śpiewających. Ci bez chwili wytchnienia przeszli do kolejnego kawałka. Świat wokół przestał dla niej istnieć, liczył się tylko rytm który kierował jej ciałem. Liczyła się tylko muzyka.

środa, 20 sierpnia 2014

Spisując Szepty XXIII

Muzyczka

-Jo! Gdzie położyłaś ten półmisek z papryczkami? - krzyknął
-Leży na szafce przy drzwiach.
-Co ty masz w głowie, żeby tam to kłaść? - mruknął
Zabrał naczynie i odstawił je na stół w kuchni, sprawdził godzinę i westchnął nieco zrezygnowany. Zabrał się za sprawdzanie sprzętu, przekładając z miejsca na miejsce kable, mikrofony i gitary. Jednak to sprawiało, że jeszcze bardziej się niecierpliwił. Wszak ile można czekać za kimś kto wiecznie się spóźnia? Usiadł więc w salonie na swoim ulubionym fotelu, kładąc nogi na pufę i rozkładając laptopa. Zabrał się za pisanie, to zawsze pomagało przegonić nadmiar myśli, zatopić się w nierealnym świecie, w którym zawsze wiedział co zrobić. Jego świecie, w którym był bogiem i kreatorem. Palce szybko stukały w klawisze tworząc kolejne ciągi zdań.
-Wyglądasz na zestresowanego. - usłyszał za plecami
Jej ciepły głos wywołał u niego delikatny uśmiech.
-Trochę. - odparł nie odrywając się od ekranu
Poczuł jej ciepły oddech na uchu, gdy pochyliła się nad nim by spojrzeć mu przez ramie.
-Ah! Piszesz? Hm...
-Przyszło mi coś do głowy to chciałem to zapisać, żeby nie zapomnieć. Mogę mieć prośbę? Zrobisz mi kawy?
-Pewnie.
Poczuł podmuch wywołany jej ogonem, gdy odwróciła się na pięcie. Przełknął ślinę i zamarł na chwilę nie mogąc się skupić.
-Świetnie się zaaklimatyzowała tutaj. - pomyślał - Jej strach minął...
Słysząc, że się zbliża i czując zapach kawy odstawił laptop... I zamarł. Myobu właśnie się pochylała przekładając kubek ze srebrnej tacy na stolik obok machając radośnie ogonem. Stojąc w promieniach popołudniowego słońca, które przechodziło przez rolety niemal lśniła. Ubrana w błękitne szorty eksponujące jej smukłe nogi i białą koszulkę na naramkach odsłaniającą płaski brzuch... Przyprawiała o zawrót głowy. Zaszumiało mu w skroniach, gdy odgarniała kosmyk połyskujących loków smukłymi palcami. Przełknął głośno ślinę. Wtedy przechyliła głowę nieco w bok i spojrzała błyszczącymi szafirowymi oczami na niego.
-Coś nie tak? - uśmiechnęła się
-Nie, nie... Dziękuję za kawę.
Chwycił szybko kubek upijając kilka łyków by zasłonić twarz w obawie przed rumieńcami. Usłyszał chichot i tupanie bosych stóp gdy oddalała się szperać w porozstawianych rzeczach.
-O czym ja myślę... 
Chciał znów zabrać się za pisanie, ale zawołała go wyglądając przez okno.
-Kai? Jakiś duży samochód tu jedzie...
-O! W końcu.
Wyszli przed dom w momencie, gdy furgonetka parkowała. Z niej wyskoczyła wysoka dziewczyna o ostrych rysach, ubrana w masywne buty, bojówki i ciemnoniebieską koszulę komponującą się z włosami tego samego koloru ustawionymi niczym lodowe stalagmity.
-Ame! W końcu jesteś... - rzucił Kai i objął ją na powitanie
-Nie w końcu tylko akurat... A więc to jest ta Lisiczka? - spytała patrząc na rudowłosą
Była zaskoczona, że ją widzi więc pośpieszył z wyjaśnieniem.
-Myobu poznaj Ame. Jest Honou czy też hanyō... Jej ojciec to Lodowy Goniec, a matka jest Widzącym jak ja. To dość rzadkie. Po swoim ojcu odziedziczyła te włosy.
Sięgnął ręką by je poczochrać lecz zwinnie się przed nim wywinęła.
-Jo jest u Ciebie? Ładujcie się ze wszystkim i jedziemy.

W czasie gdy białowłosy i Myobu przenosili jedzenie i co większy sprzęt do furgonetki  dziewczyny zniknęły gdzieś w ogrodzie.
-Mówiłeś, że Honou są rzadkie... Dlaczego?
-Widzisz... - rzucił układając futerały - Pierwszym powodem są różnice w długości życia. Youkai i ludzie starają się nie wiązać. Może tego nie widać, ale Ame ma już setkę. Choć jest bardziej człowiekiem i ludzie ją widzą. Po drugie ciąża jest niebezpieczna... Czasami dziecko jest zbyt ludzkie czy zbyt wiele ma cech duchów i to potrafi zabić matkę.
Przystanęła na chwilę rozmyślając nad tym co usłyszała.
-A jak wiele cech Youkai ma Ame?
-Po za włosami, widzeniem i niezwykle długim życiem? Tylko odporność na zimno.
Gdy ostatni pakunek znalazł się w wozie zjawiła się niebieskowłosa wraz z Jedwabnicą, te zasiadły w furgonetce, Kai i Lisica zaś w jego Impali. Ruszyli.

Na plaży już czekało sporo osób, mniej lub bardziej przypominających ludzi... Szum fal i słona bryza orzeźwiały po upale jaki panował. Wszystkie oczy były zwrócone na nich gdy parkowali obok wzniesionej na piasku sceny.

Spisując szepty XXII

Wybaczcie, że tak rzadko coś wrzucam. Mam jednak nadzieję iż moja przyjaciółka - co jak Wena - powróci. Bez rozmów z nią ciężko mi się pisze... Wiesz, że to o Tobie?

Burza minęła szybko i Myobu mogła spokojnie przespać noc. Gdy wstała rano Kai już krzątał się po kuchni, biegał niczym poparzony zaglądając do garnków i piekarnika oraz robiąc wiele innych rzeczy.
-Cześć Lisku! Śniadanie na stole. - wskazał talerz pełen kanapek
-Dzień dobry. - zamruczała
Pojawiła się też Jorōgumo, która pochwyciwszy kubek kawy zasiadła obok rudowłosej.
-Ah! No to się zaczęło! Wielkie przygotowania.
-To wszystko na festyn?
-Tak, on tak zawsze.
Białowłosy odstawił kolejny półmisek na półce i sam przystanął z herbatą. Poprawił chustę, która utrzymywała włosy w porządku i zaczął niektóre z dań chować do lodówki. Część musiała stężeć czy też łatwo się psuła w upały.
-Muszę jeszcze skoczyć do miasta po parę rzeczy. Może pojedziesz ze mną Myobu?
-Ja? Do miasta?
-A czemu nie? Chodź... A ty ani mi się waż podjadać! - pogroził Jo
Chwilę później Lisica siedziała w samochodzie obok białowłosego, była zafascynowana wszystkim. I choć początkowo, gdy ruszył wystraszyła się nieco to mając go obok uspokoiła się i cieszyła szybkością z jaką się poruszali.
-Woo... I ludzie tak podróżują? To niesamowite!
-Dla nas to normalne. - uśmiechnął się
I ona wyszczerzyła radośnie swe kiełki choć mina szybko jej zrzedła jak tylko dojechali na miejsce.
-Zabieraj mnie częściej na takie wyprawy, dobrze? - rzuciła gdy wypuszczał ją z samochodu
-Kiedy tylko chcesz.
Założył słuchawkę od telefonu na ucho i wskazał Lisicy sklep, po drodze wyjaśnił ciekawskiemu duchowi jej działanie.
-Wiesz.. Tylko ja Cie widzę. Gdyby inni zobaczyli, że gadam sam do siebie mogłyby być z tego kłopoty.
Myobu biegała między półkami przyglądając się wszystkiemu i ciesząc się, humor udzielał się i jemu. Z chęcią odpowiadał na wszelkie pytania dotyczące ludzi i ich życia.
-Wiesz...Co roku na festynie jest pewien konkurs. Wygraną jest środek, który pozwala Youkai przybrać materialną postać na dwie doby... Może wybralibyśmy się do wesołego miasteczka czy coś?
-Naprawdę? - zakrzyknęła - Ale to konkurs... Trzeba wygrać.
-O to się nie martw. - mrugnął do niej
Zapłaciwszy za zakupy wyszli ze sklepu, na nieszczęście zapatrzył się i nie zauważył dwójki młodzików idącej im naprzeciw. Gdy tylko wpadł na nich poczuł mocne szarpnięci.
-Uważaj jak łazisz śmieciu. - warknął jeden z nich
Pisarz przyjrzał im się, wysportowani i młodzi narwańcy...
-Te! Patrz, jakie ma kłaki. Jak pedał jakiś. - przerwał mu analizę
Bardzo narwani. Kolejne mocne szarpnięcie za kurtkę nie pozwoliło mu się opanować. Rudowłosa poczuła dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa aż po czubek ogona. I choć nie rozumiała powodu agresji to nie zdążyła nawet się nad nim zastanowić, gdyż obaj leżeli już na ulicy trzymając się za twarze.
-Szybko, zanim wstaną. - rzucił tylko i pociągnął ją do samochodu
-O co chodziło? - spytała gdy jechali
-Widzisz... W świecie ludzi można zginąć nawet za wygląd. - westchnął - Nie zawracaj sobie tym głowy. Jutro festyn i o tym myśl. Jeszcze sporo do zrobienia...