Na imię Ci Iblis. Mieszkasz niedaleko Valdivi w Chile. Masz 19at, z
wyglądu wyróżniasz się białymi włosami do pasa i blizną na policzku.
Poza tym jesteś wysoki, atletycznie zbudowany i zawsze ubrany typowo dla
subkultury metalu. Kolejnym istotnym faktem jest Twoja rodzina. Wszyscy
to media, mistycy i inne (jak twierdzisz) świry. Dla niektórych jest to
temat do żartów. Sam nieraz z tego żartowałeś...
Idziesz skrajem
lasu. Zmęczony po szkole i pracy, rozmyślasz co zrobić po powrocie.
Mieszkasz za miastem, więc z pewnością coś do zrobienia mieć będziesz.
Zwłaszcza, że mieszkasz sam.
Z zadumy wyrywa Cie ruch dostrzeżony
kątem oka. Coś między drzewami, coś przypominającego człowieka. Ruszasz w
tamtym kierunku, dla pewności chwytając za nóż przy pasku. Kluczysz
między drzewami poruszając się niemal bezszelestnie mimo glanów. Po
chwili wchodzisz na małą polane oświetlaną blaskiem księżyca. Po jego
położeniu stwierdzasz, że minęła północ.
-Mam już omamy. -mruczysz do siebie
Odwracasz
się z zamiarem wrócenia na drogę i dostrzegasz postać, chyba
dziewczyny, zbudowaną z... Obłoku mgły? Wzdrygasz się. Mimo grubego
skórzanego płaszcza czujesz zimno... I strach. Przez chwile próbujesz
sobie wmówić, że to tylko sen. Ale słyszysz ten głos! Śpiewny, wysoki i
brzmiący w Twojej głowie. Jednocześnie przytłumiony, jakby z daleka...
Albo spod ziemi.
-O! Człowiek... I tak mnie nie widzi. Idź, nie mam ochoty Cie straszyć.
-Już mnie przestraszyłaś! -krzyczysz
Zimny pot spływa Ci po plecach, a włosy na karku jeżą się.
-Ty mnie widzisz? -słyszysz jej głos
Widzisz jak obłok mgły kondensuje się, a postać staje się wyraźniejsza.
Czujesz
jakby coś wwiercało Ci się w umysł. Rzucasz się biegiem omijając... To
coś szerokim łukiem. Słyszysz jeszcze za sobą krzyk nakazujący Ci
zatrzymać się i nawet na chwile stajesz jakby sparaliżowany. Ale zaraz
się z tego wyrywasz i wypadasz na drogę. Biegniesz ile sił, w płucach
czujesz żar. Do domu wbiegasz spocony i ledwo żywy.
-Co... To... Kurwa było? -krzyczysz do siebie
Zapalasz światło. Wpadasz do sypialni i rzucasz się na łóżko zakopując się w pościeli. Jest Ci przeraźliwie zimno, ale może to dlatego, że nie włączyłeś ogrzewania?
Zastanawiasz się co to było... Majak? Halucynacja? Czy... Nie. Nie dopuszczasz do siebie tej możliwości. Zasypiasz. Nic Ci się nie śni, a rano wstajesz obolały. Odganiasz od siebie wszystkie myśli i ruszasz do kuchni.
-Kawy! -jęczysz do siebie
Robisz jajecznice z boczkiem i cebulką oraz czarną kawę. Śniadanie pochłaniasz. Z kwaśną miną rezygnujesz z prysznica, nie zdążysz. Zmieniasz koszulkę i chwytasz kostkę. Biegniesz do szkoły... Gdy mijasz tamto miejsce przyśpieszasz jeszcze bardziej. Może Ci się wydaje... Ale czujesz na sobie czyiś wzrok. Nie masz odwagi spojrzeć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz