Erin stanęła przed drzwiami gabinetu, jak się okazało doktora Goldstain'a.
-Wejdź prosze -usłyszała zanim zapukała
Uchyliła
drzwi i zajrzała do środka. Gabinet był umeblowany typowo dla
psychiatrów: biurko, sofa dla pacjentów, fotel i cała masa dyplomów i
świadectw na ścianach. W dodatku wszystko przystrojone miękkimi
dywanami, boazerią... I całość w ciepłych, nieco mdłych, odcieniach
brązu.
-Dzień dobry... -przywitała się nieśmiało
-Wejdź, wejdź... usiądź na sofie. Zaraz do Ciebie podejdę. -rzucił zza monitora
Dziewczyna posłusznie usiadła i zapadła się w miękkim meblu.
Po chwili Goldstain zasiadł w fotelu naprzeciw różowowłosej.
-A więc... Wiesz czemu się tu znalazłaś?
Zapadła chwila ciszy.
-Z powodu tamtego wypadku?
-Tak... To jest powiązane z "wypadkiem", który miał miejsce dwa dni temu w twoim domu. Możesz powiedzieć co się stało?
-Em.. Tak... Wybuch pożar.
-Tak. A czy wiesz dla czego?
-Nie, nie wiem.
-Śledztwo wykazało, że to nie wina wadliwej instalacji... Źródła ognia nie znaleziono.
-Twierdzi pan, że sama wywołałam pożar?
-Nie.
Ja nie jestem od tego. Jestem doktorem, nie policjantem. Mam ci pomóc,
nie dochodzić winy. -rzekł i zapisał coś w notesie na kolanie
-Ogień
pojawił się w twoim pokoju, wieczorem. Byłaś tam gdy ogień zaczął się
rozprzestrzeniać. Spędziłaś tam trochę czasu, ale wyszłaś bez
najmniejszego oparzenia. W szpitalu twierdziłaś, że twoja ręka płonęła.
Możesz mi to wyjaśnić?
-Miałam przewidzenia. Bałam się.
-Czyli halucynacja? -znów coś zanotował
-Nie.
Zwykłe przewidzenie. Czy panu się to nie zdarza? Gdy idzie pan nocą i
kątem oka dostrzeże ruch to nie wydaje się panu, że coś widział?
-Nie spaceruje nocą, ale to nie o mnie mamy rozmawiać. A czy tutaj też zdawało ci się, że twoja ręka płonęła?
-Nie.
-Dobrze... Teraz pokaże ci parę obrazków, a ty powiedz co widzisz.
Goldstain
wyciągną z szuflady biurka tabliczki z "kleksami". Pokazywał je Erin
dobre piętnaście minut poczym stwierdził, że jest wolna.
-Na
dziś to wszystko. Ojciec stwierdził, że jesteś zamknięta w sobie, więc
znajdź jakiegoś przyjaciela. Rozmawiajcie, śmiejcie się.. Zapisze cię na
terapię grupową.
-Do widzenia -odparła i wyszła
~Terapia grupowa? Kpina! Czuje się jak autentyczny czubek...
Dziewczyna
ruszyła przed siebie. Po dobrej godzinie spaceru pośród białych
korytarzy z obawą stwierdziła, że nie wie gdzie jest. Spojrzała jednak
na Lokalizator, który wzywał na świetlice. Ruszyła więc z nadzieją
spotkania Allena...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz