czwartek, 11 lipca 2013

Rządowy XIII

Lordi z Wami!

-On... Znaczy się... Strażnik mi powiedział. Kazał mi się spytać i uczyć od ciebie. -wyszeptała
Drżała pod jego spojrzeniem. Uciekła wzrokiem, a jego oczy zdawały się, z każdą chwilą przybierać ciemniejszą barwę.
-Masz ciekawego... -urwał wpół zdania patrząc przez ramię
Za nim, na murku stał Samael. Uśmiechał się okrutnie, jakby zrobił im żart życia. Rozprostował krucze skrzydła, które pojawiły się znikąd.
-Jesteś pewna? -Allen spytał niewidzialnego rozmówcę- Dobrze więc...
Domyśliła się wcześniej, że widzi się tylko własnych strażników. Przykładem był mroczny osobnik, na którego białowłosy nie reagował.
-Ona... Chce cie widzieć. -wyszeptał
Zza pleców chłopaka wyłoniła się postać dziewczyny z czarnego płomienia. Była niższa niż Erin i miała długie włosy. Jednak płomień nadawał jej groteskowego wyglądu. Puste ciemne oczodoły skierowane były w jej stronę. Postąpiła krok w jej stronę.
-Nie lękaj się -pusty uśmiech wcale nie dodawał otuchy- Porozmawiajmy na osobności.
Wyrzuciła przed siebie rękę, a czarny ogień ogarnął wszystko. Erin z obawy zamknęła oczy, a gdy je otwarła stała pośród pustki naprzeciw przerażającej postaci.
-Nie bój się. Ja jestem istotą, mocą samą w sobie.
Płomień powoli znikał odsłaniają zwykłą dziewczynę. Może nie do końca zwykłą, bowiem jej ogniście czerwone włosy zdawały się być żywy żarem. A oczy miała głębokie jak morze kredowe, w którym można utonąć od samego patrzenia. Uśmiechnęła się chytrze i jednocześnie ciepło. Niewielkie dołeczki i piegi przy zadartym nosku tylko podkreślały jej dziewczęcą urodę.
-A więc są rzeczy, które musimy omówić -rzuciła śpiewnym głosem- Najpierw on
Pstryknęła palcami i tuż obok zmaterializował się Samael. Klęczał uśmiechając się chytrze.
-Z tobą zawsze same problemy. -ujęła się pod boki- Jako pradawny masz więcej swobody, ale ostrzegam, że urwę ci te skrzydła i wsadzę tam gdzie ich nie chcesz.
-Tak, pani.
Odesłała go władczym gestem, zniknął tak jak się pojawił. Mimo wszystko jednak bardziej przypominała rozgniewane dziecko. Zwłaszcza nadymając policzki.
-Dobra, teraz mów. Od razu odpowiadam na to pytanie, nie nie siedzę ci w głowię. To nudne znać wasze myśli, mam od tego strażników.
Skrzyżowała ręce i przechyliła głowę wpatrując się w Erin.
-Ja... Tego.
-No tak, sama nie wiesz.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła spacerować, co jakiś czas spoglądała na dziewczynę.
-Dlaczego wyszłaś z jego płomienia?
-Bo potrafię się pojawić jak i gdzie chce. Ale to dobre pytanie. Jestem strażnikiem jego mocy. Jest pierwszym z kim zawarłam pakt.
Przez głowę przebiegły jej setki myśli. Jak potężną mocą dysponuje?
-Czy każdy... Użytkownik zostaje po śmierci strażnikiem?
-Nie. Tylko ci którzy chcą i są tego godni.
-A co z nim? Co z Allenem?
-On to zupełnie inna historia. Nie mogę ci powiedzieć o nim zbyt wiele, zabrania mi. -spojrzała okrutnie- Jemu nigdy nic się nie stanie, zadbam o to. Ale jeśli wpakujesz go w coś głupiego nie będę się tym przejmować.
-Co masz na myśli?
-Nie udawaj głupiej. Obie jesteśmy kobietami. Eh... Wyciągnij go stąd. Ja nie potrafię. Przewidziałam, że przyjdziesz. Dlatego dałam ci moc. Wiesz, że jest nieskończenie wiele możliwości tego jak potoczy się los? Ale to wy, ludzie, o wszystkim decydujecie. Ja widzę wszystkie ścieżki przeznaczenia, nie wyobrażasz sobie nawet jak wiele jest obrazów... Idź już. Jeszcze pomyśli, że się tu tłuczemy.
Jej ciało zmieniło się w czarny płomień, a pustka odsłoniła prawdziwy świat. Istota uśmiechnęła się lisio i zanurzyła w ciele białowłosego. Popatrzyła mu w oczy. Zbyt wiele niewiadomych. O co tu chodzi? Podszedł powoli wyciągając rękę w jej kierunku, zamknęła oczy w odruchu. Poczochrał ją tylko po głowie.
-Eh... Dzieciaku. W coś ty się wpakowała? -spojrzał w dal i uśmiechną się
Widząc to i Erin się uśmiechnęła, był bardzo ciepły.
-Ucieknijmy, razem. Jeszcze nie teraz. Muszę cie jeszcze trochę podszkolić, ale niedługo. Może do Arizony? Mają tam piękne burze.
Pstryknął palcami w niebo. Czarne chmury zakryły błękit w mgnieniu oka. Pierwsze błyski rozdarły niebo z ogromnym hukiem. Deszcz lunął jak z cebra.
-Niesamowite -szepnęła
Uniosła twarz w górę rozkoszując się kroplami na twarzy.
-Ucieknijmy -zgodziła się

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz