czwartek, 20 czerwca 2013

Rządowy XI

I niech ten kawałek towarzyszy Wam podczas czytania.

Znów pustka... Lecz inna. Erin stała pośród białego bezkresu. Czy normalne sny to zbyt wiele?
-Mamo? -zawołała
-Tutaj córeczko. -usłyszała za plecami
Odwróciła się i przypadła do kobiety. Bez obaw, lecz ze smutkiem.
-Przepraszam cie mamo! Ja... Ja...
-Cii... Moje dziecko. To już za nami. Nic się nie stało.
Dziewczyna popatrzyła jej w oczy i otarła łzy. Uśmiechnęły się do siebie.
-A ja twierdzę, że jednak coś się stało. -niski i ochrypły głos rozległ się w nicości
Na myśl przywodził coś strasznego, niby pierwotny lęk. Z czarnego dymu tuż obok uformowała się sylwetka, która zmieniła się w wysokiego mężczyznę. Oczy przesłaniała mu czarna opaska, a z głowy spływały ciemne loki. Jego twarz, choć o delikatnych rysach, wykrzywiał grymas od którego po plecach przechodziły ciarki.
-Gdybym się nie wtrącił ona by nie żyła! -rzucił z wyrzutem
-Więc to... -zaczęła Erin
Spróbowała przypomnieć sobie te walkę. Jednak od chwili gdy otrzymała cios nie pamiętała zbyt wiele.
-Tak. Przejąłem kontrole. I będę tak robił gdy ty nie będziesz w stanie sobie poradzić.
Skłonił się kładąc prawą dłoń na lewym barku. Usta wykrzywił mu okrutny uśmiech.
-Imię me Samael i mocą twoją jestem. -wyrecytował
Dziewczynie zakręciło się w głowie.
-Zatem jesteś moim ogniem?
-Nie, nie twoim. Ja jestem tylko reprezentantem. Twój gniew jest ogniem. A był tak wielki, że ona przydzieliła mnie tobie.
-Ona?
-Nie mów jej! -krzyknęła rudowłosa
-Oh Arianno! Czy twoja córeczka nie może wiedzieć? Mnie nie obowiązują te prawa co ciebie. -rzucił szyderczo- Ona czyli Istota. Władczyni i strażniczka wszelkiej mocy. Allen ci to wyjaśni.
-Nie mieszaj się w to... Demonie!
-Wolę określenie upadły anioł. -zwrócił się do kobiety- A co do ciebie... -spojrzał na Erin- Niech on cie uczy! Jestem strażnikiem pierwotnego ognia i żądam by osoba, której strzegę była tego godna!
Jego gniew płonął, dosłownie. Ściana ognia za jego plecami uformowała się w podwójne skrzydła.
-Możesz mi to wyjaśnić? -spytała nieśmiało
Westchnął. Podszedł do jej odsyłając gestem matkę dziewczyny. Chwycił ją za podbródek i spojrzał w oczy.
-Każda moc ma strażnika. Na tego trzeba sobie zasłużyć, bowiem od niego zależy twa siła. Ale my nie podporządkowujemy się tak łatwo. Zwłaszcza ja, najsilniejszy z władców ognia. Jestem biczem bożym! To czy ukarze ciebie czy twoich wrogów jest zależne od twojej siły.
Pstryknął palcami przed jej oczami i odwrócił się.
-Zapamiętaj to -rzekł odchodząc
Jego ciało rozwiało się jak dym na wietrze.

Zapach spaghetti był wspaniały. Był silniejszy nawet od chęci ponownego zamknięcia oczu.
Podniosła powoli głowę. Białowłosy spał na krześle, a parujący posiłek stał na biurku.
-Eh... Głodna. To najpierw -sięgnęła po talerz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz