piątek, 7 czerwca 2013

Rządowy VI


Płomienie powoli zgasły zostawiając osmolone ściany. Erin próbowała utrzymać świadomość, jednak tylko ułamki scen zostały w jej pamięci... Zdziwienie Goldstein'a, jego marudzenie na materiały budowlane i ciemność pokoju Allena. Później już tylko ciemność... Ocknęła się naga w, jak wyczuła, łóżku.
-Gdzie ja jestem? -spytała w mrok
Po drugiej stronie pomieszczenia zabłysły złote oczy. Z ust dziewczyny wydobyło się westchnienie.
-Nie bój się. Już zapalam światło. -usłyszała w swojej głowie
Rozległo się kliknięcie i jasność oślepiła ją na chwile. Gdy źrenice dostosowały się do światła ujrzała, że jest przykryta. Ręką wymacała kryształ. Całe szczęście-był na miejscu. Cała podłoga zawalona była książkami i innymi przedmiotami, które tworzyły sieć ścieżek. Ściany wyłożone były zdjęciami, plakatami i wycinkami z gazet. Niektóre fotografie przedstawiały kogoś kto mógł być nawet podobny do Allena... Właśnie! Spojrzała na niego. Siedział pod ścianą z książką na skrzyżowanych nogach. Szczelniej otuliła się pierzyną i usiadła. Co się wczoraj stało? Zżerała ją niepewność... I strach. Bo przecież była nieprzytomna i naga...
-Ubranie masz koło łóżka, odwrócę się. -znów usłyszała telepatyczny przekaz
Posłusznie ubrała czarne bojówki i nieco za dużą bluzę.
-Możesz mi to wszystko wyjaśnić? -spytała drżącym głosem
-Za... Za... -wycharczał- Poczekaj chwile -dodał w myślach
Przyłożył dłoń do gardła, a ta zapłonęła na zielono. Westchnęła, a białowłosy mruczał coś przez chwile.
-Wybacz... Czas robi swoje -rzekła normalnie, niemal tym samym głosem, który słyszała wcześniej w głowie. Był tylko nieco zachrypnięty
-Położyłem cie i nie ubierałem z przyzwoitości... Nic nie zrobiłem...
-Wiesz, że nie o to pytam!
-Nie musisz się unosić...
Skinął ręką, do której podniosła się szklanka z wodą. Upił spory łyk i westchnął
-Co tu się dzieje? Czemu mówisz? Skąd ten płomień? Czemu rzeczy lewitują? Czemu...
-Nie wszystko na raz, prosze. Mówię, bo mam dla kogo
-A ten głos w głowie?
-Wybacz. Wiem, że to nieetyczne używać telepatii bez zgody...
-Telepatia?
-Telepatia, telekineza, pyrokineza..
-To jakieś chore!
-Mówisz tak, a sama jesteś użytkownikiem
-Kim? 
-Przecież ten płomień był twój. Nie mów, że nie wiesz... -roześmiał się- Trafił mi się ktoś kompletnie nieopierzony! Ha!
-To nie jest śmieszne! -jej oczy się zaszkliły
Podszedł do niej i poczochrał po włosach
-Spokojnie... 
Spojrzała na niego unosząc głowę. Wyglądała jak małe dziecko
-A co z..
-Nimi nie zaprzątaj sobie głowy. Chodź, zaraz śniadanie. Pewnie padasz z głodu.
Rzeczywiście. Zaburczało jej w żołądku, a chwile później lokalizator zapiszczał wzywając na stołówkę.
-Jeszcze jedno.
Chwycił ją za rękę odsłaniając urządzenie. Drugą dłoń uniósł wystawiając palec wskazujący, z którego wystrzelił niewielki i wąski czarny płomień. Przeciął nim pasek, a sam lokalizator zgniótł w dłoni i dla pewności "spalił" tym samym czarnym ogniem.
-Co to było? -spytała masując nadgarstek
-Moja moc indywidualna. Też znajdziesz swoją.


Zjedli w milczeniu. Allen jak to miał w zwyczaju porcję dla kilku osób. Cisze przerwał dopiero Goldstein.
-Witaj moja droga. -stanął za Erin kładąc jej ręce na ramionach- Zapewne wiesz czemu przyszedłem... Chciałem zapytać o tamte wydarzenia. Niestety żadne nagranie z kamer się nie zachowało...
-Myślę, że to nie będzie konieczne. -wtrącił Allen
Lekarz otworzył usta szeroko lecz nic nie odpowiedział.
-To samo myślę o jej terapii-jak śmiesz to nazywać. Bo znalazłeś się tu chyba po znajomości...
Na to stwierdzenie Erin parsknęła śmiechem.
-Zacznijcie robić coś przydatnego -kontynuował- Inaczej zrobię się nieprzyjemny. Mam dość odwalania waszych obowiązków.
Rozsiadł się wygodniej patrząc jak Goldstein w zorganizowanym popłochu oddala się
-Chodź! -rzucił wstając- załatwiłem ci nowy pokój.
Znów poprowadził ją labiryntem korytarzy
-Oto on -chwycił za klamkę
Znacznie różnił się od poprzedniego pokoju Erin. Był większy, tak duży jak Allena. Ściany w mozaice ciepłych kolorów nie przypominały już tych z izolatek. Była tam nawet duża szafa, niewielka biblioteczka i telewizor. Łóżko wisiało na linach przymocowanych do sufitu, a na biurku leżały wszelakie przypory piśmiennicze.
-Mam nadzieje, że Co się podoba.
-Tak, dzięki.
-Masz teraz pełną swobodę, a gdybyś czegoś potrzebowała zgłoś się do kogoś na świetlicy. Dostaniesz nawet Xbox'a jeśli chcesz. Nie będzie mnie parę dni, więc uważaj na siebie. 
Zostawił ją wchodząc do pokoju naprzeciw. Czyli teraz jesteśmy tak blisko-pomyślała. Zakluczyła drzwi-kolejna nowość- i rzuciła się na posłanie. Czy zrobił to specjalnie? I dokąd się wybierał? Chyba nie zamierzał opuścić budynku? Wypuszczą go? I te wszystkie zdarzenia jak z jakiegoś filmu! To sen-usiłowała sobie wmówić-sen! Podeszła do półek z książkami i chwyciła pierwszą lepszą z brzegu.
-Astral Dynamics? -przeczytała
Pogrążyła się w lekturze słuchając muzyki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz