wtorek, 15 kwietnia 2014

Spisując szepty XX

Wow... To już dwudziesty wpis? O.o

Zapukał do jej drzwi, a gdy nie usłyszał odpowiedzi zajrzał do środka. Myobu spała w pozycji embrionalnej otulona ogonem. Podszedł ostrożnie, nachylił się nad nią i poczochrał włosy.
-Hej, Lisku. Wstawaj na śniadanie.
Leniwie otwarła oczy i ujrzała uśmiechniętą twarz Kai'a.
-Dzień... Dobry. - rzuciła zaspana
Wyszedł by nie naruszać jej prywatności i udał się do kuchni. Gdy tylko się zjawiła ułożył talerze ze stosikami naleśników na stole.
-Bierz i nakładaj sobie. Te zapieczone są z serem, te z czekoladą a te z owocami. - wskazał
Sam nałożył sobie kilka składając je razem. Mimo, że ich trójka pochłaniała je dość sprawnie to było ich zbyt wiele. Już miała pytać co z resztą, gdy rozbrzmiał dzwonek. Westchnął ciężko i wstał. Trzy uderzenia serca później Jorōgumo już była w powietrzu lecąc niczym pocisk w stronę pisarza. Zręcznie wykonał piruet przechodząc za jej plecy i chwycił ją by nie upadła. Nie omieszkał przy tym wbić jej palców pod żebra ze złośliwym uśmieszkiem.
-Doberek! - krzyknęła
-Cześć. Siadaj i jedz.
Szare oczy Jedwabnicy zwróciły się w stronę Myobu. Westchnęła i rzuciła się w jej stronę przytulając ją, Lisica była wyraźnie zakłopotana.
-Jeny! Jak ty wyrosłaś! Czekaj... Po śniadanku ciocia Jo zrobi ci kilka nowych ciuchów.
Chwilę jeszcze przyglądała się jej uważnie zachwalając nowe ciało, głód był jednak silny i w końcu dała jej spokój.
-Opowiadaj co się działo, bo nasz staruszek jak zwykle tajemniczy.
-Mieliśmy bliski kontakt z demonem żywiącym się czasem swoich ofiar. Gdyby nie nasza Myobu umarłbym ze starości. - skłonił się przy tych słowach w jej stronę
-T-to ja ci dziękuję... Ratowałeś mnie.
Jorōgumo szturchnęła ją z konspiracyjnym uśmiechem.
-No, no... Masz swojego rycerza.
Twarz Myobu zapłonęła czerwienią, zwiesiła głowę. Po chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-A gdzie tak właściwie jest Sael? - zapytała blondynka
Białowłosy rozejrzał się za Starszym, faktycznie go nie było. Wzruszył ramionami.
-Gdzieś go znowu wcięło. Wiesz jaki on jest.
-No tak... Za trzy dni festyn. Lepiej niech się pojawi do tego czasu.
Dzwonek do drzwi zabrzmiał ponownie. Kai spojrzał ze zdziwieniem, ale wstał i poszedł sprawdzić o co chodzi. Gdy tylko zniknął z pola widzenia odezwała się Jorōgumo.
-A samotny potwór rozmyślał o sensie życia.
-Słucham?
-Wiem co zaczyna ci chodzić po głowie. Ale pamiętaj, że on jest człowiekiem. My i oni żyjemy różnym czasem. Ty masz już paręset lat, on nieco ponad dwadzieścia. On umrze za jakieś może pięćdziesiąt, ty nie. Nie chce sprawiać ci przykrości, ale wierz mi... To zbyt krótko by się nacieszyć.
Myobu spojrzała zaszklonymi oczami, ale szybko się opanowała gdy białowłosy wrócił. W dłoniach miał niewielką paczkę.
-Nie uwierzycie, nowe mikrofony przyszył... Stało się coś?
-Nie, nic. - rzekła szybko rudowłosa
Spojrzał przenikliwie, ale odezwała się Jedwabnica.
-A co ze starymi?
-No kto jak kto... Ale ty powinnaś pamiętać, zalałaś je likierem.
Przyjęła teatralną przepraszającą minę i zaśmiała się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz