poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Spisując szepty XVI

Polecam i pozdrawiam Iblis Alucardo...

Kai wrócił późnym wieczorem, wyglądał na wycieńczonego i przeraźliwie śmierdział dymem, aż młoda Lisica krzywiła się i zatykała wrażliwy noc. Pierwszym co zrobił było zrzucenie z siebie ubrań i wzięcie długiego prysznicu by choć trochę pozbyć się tego zapachu. Gdy wyszedł z łazienki Myobu była zaskoczona, jego włosy były rozpuszczone i sięgały pasa a nie łopatek jak gdy zaplatał warkocz. Miał na sobie luźne spodnie i ledwie narzuconą koszulę, odruchowo poprawiła swoją sukienkę i usiadła przy kuchennym stole.
-Jak dzionek? - zapytał
Wyciągnął z lodówki płaty łososia i włożył je do dużego żaroodpornego naczynia, natarł je przyprawami nie szczędząc przy tym ziół. Następnie przykrył rybę talarkami z ziemniaków i skropił oliwą z oliwek i wstawił do piekarnika.
-Dobrze, rozmawiałam z Saelem.
-Oho! Coś ciekawego ci zdradził? - uśmiechnął się
Nalał im po szklance czekoladowego mleka i usiadł naprzeciw.
-N-nie, nie specjalnie. A co u ciebie?
-Padam, ale tegoroczny festyn będzie udany.
Poprawił jeszcze mokry kosmyk włosów, który zaszedł mu na oczy i chrząknął znacząco. Starszy zmaterializował się cicho za jego plecami.
-Jak tam Onizuka?
-Dobrze, choć dalej pali jak smok, ale piece działają bez zarzut.
Sael zaśmiał się cicho, wyciągnął z rękawa szaty niewielką kartkę i położył ją przed Kai'em.
-Jorōgumo przyjedzie za parę dni, też chce załatwić coś przed zabawą.
Skinął tylko głową, zajrzał do piekarnika i odetchnął głęboko, delikatne mięso było już gotowe a zapach rozwiał się po domu.
-O! Jedzenie! - usłyszał Greac'a
Trzy głębokie oddechy pozwoliły mu odwrócić się z kamienną twarzą i nie wybuchnąć. Sprawnie rozdzielił porcje i rozłożył talerze oraz szklanki marchwiowego soku.
-Smacznego! - rzucił
Łosoś rozpływał się w ustach i eksplodował soczystością, a ostra nuta współgrała ze słodyczą ziemniaków i ziół.
Kątem oka widział jak psowaty odrzuca na bok ziemniaki i opycha się łapczywie mięsem, westchnął tylko. Na szczęście szybko się ulotnił i mógł w spokoju posprzątać.
-Pomogę. - rzuciła chwytając naczynia
-Poczekaj, mała sztuczka.
Odstawił talerze do zlewu kładąc ten Greac'a na wierzchu po czym zgasił światło, w mroku oczy Lisicy i Kai'a widziały równie dobrze. Dostrzegła jak galaretowata masa wypełza ze szczelin i okrywa talerze.
-To Gingur, w zamian za resztki zmywa naczynia. W erze elektryczności ciężko mu żyć, światło go zabija.
Usłyszeli szum wody, a po chwili demon odpełzł do swojej kryjówki i białowłosy mógł włączyć światło. Uśmiechnął się i zebrał talerze.
-Czas spać!

Odprowadził Myobu do pokoju, jeszcze tylko przytuliła się do niego mocno ukrywając twarz w koszuli, pogładził ją po włosach.
-Słodkich snów. - rzekł cicho
Tknięty przeczuciem, gdy tylko usłyszał szczęk zamka, nałożył prostą pieczęć. Tak na wszelki wypadek.
Wrócił do kuchni i chwycił szklankę cydru, słodki i musujący płyn rozlał się jabłkowym smakiem po języku. Rozluźnił się i otworzył laptop by kontynuować pisanie, nawet nie zauważył kiedy minęła północ. Wrócił do rzeczywistości gdy dobiegł go dźwięk szarpania za klamkę. Czyżby Myobu nie mogła wyjść? Nie... Nałożył pieczęć, która uniemożliwiała wejście a nie wyjście. Ruszył zakradając się cicho, widząc zaś postać która ewidentnie nie była Lisicą chwycił za nóż przy pasku i pochwycił ją zakładając duszenie. Usłyszawszy znajome przekleństwo błyskawicznie schował ostrze za pasek i przyparł psowatego twarzą do ściany.
-Czego tu szukasz?
-Gówno Cie to! Ludzki śmieciu!
-Ja widzę tu tylko jednego śmiecia.
Jeden cios wymierzony w potylicą Greac'a pozbawił go przytomności, zawisnął bezwładnie w rękach Widzącego. Ten zarzucił sobie Youkai na ramię niby worek i ruszył do ogrodu i dalej w las, a gdy uznał że wystarczy zwyczajnie zrzucił go na ziemię.
-Słodkich snów. - rzucił

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz