środa, 19 marca 2014

Spisując szepty XII

Miłego :3

Wszyscy zajadali ciasto, Myobu dostała szklankę mleka reszta zaś rozkoszowała się smakiem pienionego miodu. Właśnie dysputowali na temat ubrań dla Lisicy.
-Szczęściem, że mnie znacie. - odezwała się blondynka - Nie łatwo dziś o materiał dla Youkai.
-Dlaczego? Czy zwykłe włókno się nie nadaje? - spytała zdziwiona upijając łyk mleka
-Nie, różnica płaszczyzn. - wyjaśnił Kai - Coś takiego byłoby zbyt ciężkie dla was. Musielibyście zużywać stale energię by móc mieć je na sobie.
-A tak właściwie to jak wy się poznaliście?
-Kai zwyczajnie gonił kiedyś za tym samym co ja. Słyszałaś kiedyś o kamieniach dusz?
Rudowłosa pokręciła głową przecząco.
-Wyjątkowo potężne Youkai z czasem zatracają się, a ich dusza oddziela od reszty mały fragment, który mieszka w nich. Jeśli zabijesz lub wydobędziesz ten kamień z nich masz władzę nad cząstką tej mocy bądź samym jego właścicielem. Mimo, że po zabiciu nosiciela zostaje tylko namiastka tej potęgi to i tak jest niezwykle wielka.
-A my daliśmy się nabrać. - dodał srebrnowłosy dolewając wszystkim - Szukaliśmy klejnotu samego Amona. Czcze gadanie! - zaśmiał się
Amon, to imię odbiło się w umyśle Myobu, pierwszy i najpotężniejszy Youkai. Ten, który potrafi się odrodzić, ten który posiada władzę nad wszystkimi. Sama myśl, że ktoś mógłby przejąć choćby cząstkę jego mocy przerażała. Bo choć sam w sobie był straszny, Amon powstawał wyjątkowo rzadko i nie mieszał się w sprawy nikogo, czasem nawet pomagał innym. Był ojcem każdego Youkai, bez niego wszystkie by zniknęły.
-Amon się odradza, więc jego dusza wciąż się odnawia. Bez jego ingerencji taki kamień nigdy nie powstanie.

Na chwilę wszyscy zamilkli, jakby nakazywał to szacunek do samego imienia, ciszę przerwała Jorōgumo.
-A jak tam tegoroczna wyprawa po zioła? Przygotujesz coś na festiwal? - uśmiechnęła się chytrze
-Oczywiście! - odbił z uśmiechem przyprawiającym o dreszcze - Wyruszam po najbliższej burzy.
Kai zamknął oczy i odetchnął głęboko wciągając powietrze nosem, włosy zjeżyły mu się na karku.
-Czyli pojutrze.
-Umiesz przewidzieć burzę? - zdziwił się Sael, który do tej pory milczał
-Nie mów, że tego nie czujesz. Nie jesteś może leśnym duchem, ale powietrze aż skrzy!

Gdy ciasto znikło, a w butelce zostały ledwie krople pożegnali się z blondwłosą. Widzący zabrał się za przygotowanie obiadu, a Starszy gdzieś zniknął.
-Może pomóc? - zagadnęła
-Chętnie! Uformujesz kluski? Bierzesz gdzieś tyle ciasta - pokazał - i toczysz w kuleczki.
Chwilę pracowali w milczeniu, ona lepiła ciasto a on robił szaszłyki.
-Wiele znasz Youkai?
-Tak, widzisz... Kiedyś sporo podróżowałem i często się przeprowadzałem. Różnie to bywało, zostały stare znajomości lub wrogowie. Ale było minęło, tu zostaję.
Na twarzy Myobu przemknął uśmiech.
-Dobra! Gotowe, chodźmy. Jutro nie będziemy mogli korzystać z grilla, więc wykorzystajmy okazję.
Po chwili szaszłyki skwierczały nad rozżarzonym węglem, a dango gotowały się w wodzie.
-Jak tylko przejdzie burza ruszamy do lasu, Sael.
Demon zmaterializował się obok Kai'a i pochwycił patyczek ze słodkimi kluskami.


*Przepraszam Was za ten krótki jebaczyk, jakoś dziwnie nie mam siły*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz