poniedziałek, 3 marca 2014

Cali My I

Moc kawy i muzyki z Wami!

Cały zespół siedział na dywanie rozłożonym na surowym betonie garażu. Pośrodku zaś stała shisha, a każdy trzymał w dłoni jakiś napitek. Właśnie skończyli pierwszą próbę z nową dziewczyną, więc wszędzie walał się sprzęt. Parę gitar stało opartych gdzie było bliżej, klawisze dalej stały rozstawione tak jak perkusja.
- Właściwie to jak wy się poznaliście? - spytała niska brunetka upijając łyk spirytusu z żeliwnego kubka
-My? - Adrian wskazał na siebie i Arka - O rany... Tej! Zielony weź to opowiedz
-Dobra... - odstawił butelkę Białej Rosy i ułożył się wygodniej - To było na jednej służbie. Wiesz, że pracowaliśmy w ochronie?
Nie czekając na odpowiedź rozpoczął opowieść.

* * *

Arek siedział rozparty w fotelu z nogami na stole. W małej stróżówce ledwie mógł wyciągnąć nogi. Dziś miał poznać swojego nowego zmiennika, oczekiwał więc inspektora. Szybkie spojrzenie na zegarek, zostało nieco ponad dwanaście godzin.
-Co za beznadzieja. - westchnął - Jeszcze trochę i można się napić...
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk podjeżdżającego samochodu.
Chwilę później szpakowaty mężczyzna przeszedł przez drzwi razem ze stosunkowo niskim chłopcem. Inaczej nie dało się go nazwać.
-Co za szczyl? -pomyślał
-Cześć Młody, to twój zmiennik. Pierwsza służba razem, weź go wdroż w system.
Popatrzył na współpracownika z politowaniem. To miał być żart?
Dopiero po chwili zauważył dłoń wystawioną w jego kierunku. Uścisnął ją z całą siłą. Uśmiech na dziecinnej twarzy rozwścieczył go bardziej.
-Adrian.
-Arek. Ty tak serio?
-Ale co?
Nie doczekał się odpowiedzi. Za to dostał odgórne wytyczne.
-Tu masz zeszyt, każdy samochód spisujesz z rejestracji i imienia nazwiska przyjeżdżającego. Notuj komu jaki klucz wydajesz. Obchody robimy na zmianę, co godzinę. Obudź mnie jak będziesz wychodził.
Żarliwe skinięcie jako odpowiedź bawiło i denerwowało. Jak całe jego jestestwo.

* * *

-Czyli się nie polubiliście?
Obaj zanieśli się śmiechem
-Nie! -blondyn złapał się za brzuch- Żarliśmy się jak cholera, dopiero później złapaliśmy temat furry.

***

Adrian siedział z nogami na biurku, pierwsza część służby minęła na całkowitej rutynie.
-Cześć! - mruknął usłyszawszy otwieranie drzwi
Odpowiedziała mu cisza. Chwilę później Arek oparł się o stolik obok.
-Co jest? - urwał w pół słowa
Blondyn widząc zimową czapkę na głowie zmarszczył czoło.
-Na co się patrzysz młody?
-Mamy upał na dworze.
-I co z tego?
Młodziak nie odpowiedział, za to uśmiechną się chytrze i błyskawicznym ruchem chwycił materiał na głowie kolegi. Ten doświadczony nie jedną walką niemal instynktownie skontrował wykręcając dłoń przeciwnika i rzucając go na ziemię. Minęła jedynie chwila nim zorientował się, że nie ma już czapki. To Adrian ściskał ją w dłoni śmiejąc się pod nosem. Teraz dopiero zrozumiał, co skrywała. Włosy Azjaty były jadowicie zielone i krzywo obcięte ledwo do ramion.
-Ty gnoju, kurwa! - krzyknął podnosząc go za koszulę
Nie przestał się śmiać nawet gdy Arek nim szarpał.
-Zajebię cię! - krzyczał
-Wyluzuj! Tak ci lepiej.
Na te słowa zamarł, stracił to co było jego dumą... A teraz usłyszał coś takiego. Bezwiednie rozwarł dłonie.
-Serio?
-Serio. Ale mam pomysł, siadaj.
Szybko odnalazł w szafce szczotkę i żel do włosów, począł układać kolejne pasma w stalagmity.
-No! Popatrz. - podał mu lusterko - Teraz to jesteś jak postać z zajebistego anime. Tylko, hmm... Jakiegoś atrybutu ci brak. Może okularów albo kolczyka?
Zielonowłosy nie odpowiedział, zaczął za to płakać i ściskać kolegę.
-No już, już. Jest dobrze.
Usłyszał ciche dziękuję i chwilę później poczuł dotyk ciepłych warg na swoich ustach. W pierwszej chwili zaskoczony nawet zareagował, jednak delikatnie i zdecydowanie odsunął się.
-Wybacz, wiesz że jestem bi... Ale chcę być z dziewczyną.
Nie doczekał się odpowiedzi, Arek za to wstał i wyszedł na obchód.

***

-Więc to tak ty w nim...?
-Tak, jebany! Od tamtego momentu co chwila dobiera mi się do dupy. Nigdy w życiu!
-Zobaczymy! - zripostował Wafel
Wszyscy się zaśmiali głośno i wznieśli toast.
-A skąd...
Spotkanie trwało jeszcze kilka godzin...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz