niedziela, 14 lipca 2013

Rządowy XIV

What`s up people?!

Stali pośród ciemności sali gimnastycznej.
-Nie tak. Spróbuj oddzielić płomień od energii. Potrzebujesz czystej mocy w mięśniach. -instruował ją
Kolejny raz biegnąc pokrywała nogi płomieniem zamiast użyć przyrostu. Skupiła się na mocy i przelała ją w kończyny. Ruszyła nagłym zrywem poruszając się po luku. Wyskoczyła i wyprowadziła cios. on jednak z uśmiechem złapał ją za nadgarstek i obrócił się szybko wyrzucając za siebie. Wylądowała dość twardo i przetoczyła się w tył. Ściągnęła bluzę odrzucając ją na bok. W koszulce łatwiej się poruszać, a i tak się zgrzała już wystarczająco. Sama prosiła o brak taryfy ulgowej choć i tak widziała, że się nią bawił. Pokryła dłonie ogniem i ruszyła do kolejnego ataku. Znów wyskoczyła, jednak wylądowała tuż przed nim kucając, wyprowadziła cios wstając tak by nadać mu większy impet.
-Brawo! -rzucił przyjmując uderzenie
Nie przejął się nim zbytnio lecz szybko założył dźwignię na nadgarstek i łokieć oraz uderzając piętą w nogę Erin. Gdy leżała na ziemi położył kolano na jej gardle i oparł jej łokieć na swojej nodze. Powoli zwiększał siłę nacisku aż nie zobaczył grymasu na twarzy dziewczyny. Natychmiast puścił.
-Całkiem dobrze, ale mogłaś spowodować wybuch. Pamiętaj, że jestem silniejszy i pięść nic mi nie zrobi.
Pomógł jej podnieść się do pozycji siedzącej, a sam poszedł do torby leżącej gdzieś w oddali. Wrócił z kanapkami i ciepłą herbatą.
Zjedli w milczeniu. Dla kogoś stojącego z boku mogło się wydawać, że to co robią jest proste. Jednak Erin była wykończona i głodna. Pochłaniała wręcz jedzenie.
-Jakie to szczęście, że chodziłam na koszykówkę! -pomyślała- Gdyby nie to byłabym kompletnie bez kondycji. Mimo wszystko i tak szybko łapie zadyszkę.
Spojrzała na Allena. Siedział z uśmiechem patrząc na nią. Jadł, a jego oddech był całkowicie spokojny. Upiła łyk gorzkiego napoju.
-Zaraz będziemy mieli gości -rzucił przybierając beznamiętną maskę
Wstał i chwilę później czerń pękła jak szkło ukazując salę do ćwiczeń. W drzwiach stał chudy mężczyzna z długimi brązowymi włosami. Był w samych spodniach nawet bez butów. Gdy się uśmiechnął przypominał szczura, zwłaszcza ze zmrużonymi oczami.
-Kogóż my tu mamy? -rzucił po angielsku
Nigdy się nie zastanawiała skąd białowłosy znał jej ojczysty język. Nie zapytała też skąd jest.
-Szukasz śmierci? Chętnie ci ją zapewnię. -odpowiedział płynnie chowając Erin za swoimi plecami
-Białowłose gówno i jakaś dziewucha z różowymi kłakami. Opis się zgadza.
Splunął i skoczył jakieś dwadzieścia metrów przeskakując nad chłopakiem, jednak odbił się od niewidzialnej ściany nim ją dosięgnął.
-Śmieciu! Jak śmiesz atakować kobietę? -krzyknął chwytając napastnika za ramię.
Ten był jednak szybki i wywinął się uderzając ręką w twarz chłopaka. Z trzech płytkich ran trysnęła krew, choć te zasklepiły się natychmiast. Spojrzała na ręce mężczyzny ociekające czerwienią. Bardziej przypominały pazury i zaczynała porastać je sierść. Tak samo jego włosy przylgnęły do kręgosłupa bardziej przypominając futro.
-Co to jest? -krzyknęła w myślach tak by ją usłyszał
-Użytkownik nadzwyczajnego przyrostu. Potrafi zmieniać swoje ciało wedle woli. -otrzymała telepatyczny przekaz
Szczurowaty odskoczył w bok i pochylił się dotykając podłogi dłońmi.
-Ty masz być tym niesamowitym? Nawet nie nadążasz za moimi ruchami!
Rzucił się na Allena próbując wbić szpony w jego brzuch, ten jednak to wykorzystał. Zablokował jego dłoń i obrócił się tak jak wcześniej i cisnął wrogiem o ścianę. Uderzenie pozbawiło go oddechu, upadł na ziemię.
-Odejdź! Nie chce cie zabijać na jej oczach
-Ty mnie? To ja zabiję ciebie, a później te sukę!
Otarł krew z ust i ruszył biegiem pozostając nisko.
-Zamknij oczy. -szepnął
Ale Erin nie posłuchała, przygryzła kciuk by nie krzyknąć.
Gdy tylko pazury zagłębiły się w ciele chwycił szczurowatego za ramię i aktywował czarny płomień. Ręka zniknęła, a okaleczony mężczyzna odskoczył wyjąc. Gdy zasklepił ranę używając mocy aktywował telekinezę wyrywając z podłogi kawałki betonu uformowane w długie igły lewitujące u opuszka każdego palca. Pierwsze cztery przybiły napastnika do ściany a dwie następne wbiły się w mózg przez oczy.
Odwrócił się i spojrzał na Erin. Zdawała się nie mieć kontaktu z rzeczywistością.
-Chyba będziemy musieli opuścić to miejsce nieco szybciej. -rzucił patrząc na spopielające się ciało- Oni nigdy nie odpuszczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz