niedziela, 18 sierpnia 2013

Rządowy XV

Kawałek na dziś...


Erin klęczała w sali, czując smak żelaza. Z każdą chwilą zagryzała palec jeszcze mocniej, czuła jak coś w niej pęka. To co widziała było gorsze od najstraszniejszych koszmarów. Jeszcze chwilę temu na ścianie wisiał przybity mężczyzna, a teraz w tym miejscu była tylko garść popiołu. Spojrzała na Allena, na bandaże pokrywające jego tors. Były całe od krwi.
-Erin! -chłopak chwycił ją za ramiona- Erin, otrząśnij się.
Poczuła jakby coś wwiercało się jej w głowę. Chciała krzyczeć, ale coś jej nie pozwalało. Usłyszała cichy głos, jakby gdzieś w oddali. Skupiła na nim resztki świadomości.
-Erin, proszę. Uspokój się. - telepatyczny przekaz odbijał się echem w głowie
Rozwarła szczękę i zwymiotowała brudząc . Czuła jak wszelkie emocje z niej uchodzą, tak jakby nic się nie stało.
-Pomogę ci, ale musisz być silna.
-Co się dzieje? - spytała słabo
-Używam mocy, oddzielam część twoich emocji.
Nie rozumiała, ale jakoś nie potrafiła się tym przejąć. Położyła się na plecach patrząc na Allena. Ten stał z wyciągniętymi rękami, od przepływającej energii aż czuła dreszcze. Wszystkie dziury i uszkodzenia znikały jakby ktoś cofał taśmę. Nawet brudne ubrania wracały do wcześniejszego stanu.
Chłopak sapnął ciężko, a czoło lśniło mu od potu. Odwrócił się do niej uśmiechając się ciepło. Nie miała pojęcia czy używał psi czy nie, ale sama miała się ochotę uśmiechnąć.
-Co ty właśnie zrobiłeś?
-Cofnąłem w tym pomieszczeniu czas. Nie można tego przeciągać w nieskończoność bo zużywa wiele sił. Nie można też tym nikogo wskrzesić. - wyjaśnił
Białowłosy zaczął zrywać bandaże. To że był dobrze zbudowany było dla Erin pewne, ale nie spodziewała się ujrzeć blizn. Te pokrywały cały tors, część była ledwie widoczna. Inne z kolei były mocno zarysowane i ciągnęły się nawet od szyi ginąc za linią spodni.
-Przez co on musiał przejść? -pomyślała
Wyobraziła sobie niezliczone walki, takie jak te. A nawet gorsze. Mimowolnie się wzdrygnęła. Głos Allena wyrwał ją z rozmyślań.
-Hej... Co powiesz na łyk gorącej czekolady?
Kiwnęła głową z uśmiechem. Odepchnęła od siebie wszelkie zmartwienia.
-Jak tylko nauczysz się przyrostu... Uciekamy. Będą nas ścigać.
Ruszyli do drzwi. Gdy minęli miejsce, w którym umarł... Tamten, poczuła jak jeżą się jej włosy
-Kto tak właściwie? - spytała niepewnie
-Agencja między rządowa. Ci sami, którzy tu rządzą. To był użytkownik pracujący dla nich.
-Więc mój ojciec...
-Też o tym wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz