-Byliście niesamowici! - stwierdziła Lisica
Kudan i Tengu skłonili jej się, Jedwabnica zaś swym radosnym zwyczajem zbliżyła się i poczochrała rudowłosą. Rozpoczęły się długie rozmowy przy akompaniamencie dźwięków gitary skrzydlatego. Myobu starała się wyłapać jak najwięcej szczegółów, jednak zmęczenie i duże ilości przysmaków sprawiały, że przysypiała oparta o ramię Kai'a.
-Gdzie w tym roku się wybierasz? - zapytał Ame - Lato się kończy powoli...
-W tym roku chyba Skandit. Ale wiesz... Ta Finlandia strasznie ostro podchodzi do alkoholu i jak ja tam wytrzymam? - zaśmiała się
-Zawsze mogę ci coś podsyłać! - wtrącił białowłosy - A tak ogólnie to czemu nie pojedziesz z Jo?
-Z Jo... Jo? Dlaczego ja właściwie z tobą nie jadę.
-Nie wiem, nie pytałaś mnie.
-No to już jedziemy razem.
Widząca objęła Jedwabnicę i ucałowała ją mocno w policzek.
Oczy szkliły się jej od alkoholu. Białowłosy skwitował to tylko unosząc kącik
ust w uśmiechu.
-Reszta jakie plany?
Kudan pochylił się do ognia by wyciągnąć grzaną sake,
spojrzał przy tym w zielone oczy przyjaciela.
-Ja... Jak zwykle. - zaczął wolno – Zejdę do podziemnego
źródła. Tam będzie mi ciepło. Wiesz, że nie mogę opuścić swego lasu na dłużej
niż trzy dni.
-Wiem, dlatego festiwal trwa dwa dni. A ty?
-Ja sam jeszcze nie wiem. Myślałem nad wycieczką w jakieś
góry. Ale odrzuca mnie myśl o spotkaniu stada Gaki. A strażnicy gór, którzy ich
nie lubią nie lubią też nas.
-A Fuji? Oklepane, wiem, ale to teren neutralny.
-No właśnie – oklepany. Widziałeś kolejki?
Na te słowa cała gromada wybuchnęła gromkim śmiechem co
rozbudziło Myobu. Podniosła zaspane spojrzenie i wstała ostrożnie.
-Wybacz, nie chciałem cie zbudzić.
-Nie szkodzi... Przejdę się. - stwierdziła i skłoniła się
przepraszająco
Oczy wszystkich patrzyły jak się oddala, a gdy uznali że jest
poza zasięgiem uszu odezwał się Kudan.
-Więc co masz z nią zamiar?
-Zamiar co? Zrobić? Nic, dobrze jest mieć współlokatora,
który nie jest marudny jak niektórzy. - odparł Kai spoglądając na Starszego
-Wiesz o co nam chodzi. - wtrąciła Ame
-Nie, nie wiem.
Skrzydlaty westchnął i wielką pięścią trącił go w ramie.
-Pozwól, że będę bardziej bezpośredni i nie będę bawił się w
konwenanse. Co cie z nią łączy? Czyżby z ostatnio otwartej przez pewną Youkai
rany wysączyła się w końcu gorycz? Ból zaczął cie oczyszczać?
-Nie. Nie zaczął. Ból sprawił to. - przeczesał włosy – Dobra, wiem. Jest piękna,
nawet w ludzkim rozumowaniu. Właśnie poczęła wyglądać jak moja rówieśniczka,
ale...
-Ale co? - zawołała Jo wstając gwałtownie – Jest duchem, tak?
Też jej to mówiłam, ale jeśli i ty tak myślisz to jej to powiedz. Albo
przestań. Przestań patrzeć z nadzieją. Znajdź sobie ludzką kobietę i odpuść
sobie.
Kai zmrużył oczy i zacisnął szczękę by nic nie powiedzieć.
Knykcie aż pobielały gdy uniósł pięść,
po czym machnął ręką i wyszedł z kręgu.
-Jeśli będziesz tak trzymać się przeszłości to nie
spostrzeżesz się jak mało masz przyszłości. - krzyknęła jeszcze za nim.
Jego i tak poruszone serce zakuło boleśnie. A uczucie to
jedynie narastało. Wyuczonym uśmiechem pozdrowił kilka mijanych duchów, by
szybko pochwycić butelkę ziołowej nalewki. Choć spojrzał nań dopiero poza linią
świateł czuł mocny zapach jałowca.
-Teraz jeszcze bardziej przypominam tego wilka. - zakpił sam
z siebie
Szedł brzegiem pozwalając by zimne fale obmywały mu stopy.
Był rozgrzany złością i napitkiem spływającym po gardle.
-I co ja mam zrobić? - pomyślał – Sam kurwa nie wiem czego
chce.
Przystanął by zdjąć kurtkę i koszulkę by iść jedynie w
ramonesce luźno narzuconej na ramiona. Kiedyś tak robił by zbić adrenalinę
krążącą w żyłach, zwłaszcza po bójkach. Odruchowo dotknął palcami blizny na lewym
obojczyku. Dźgnięcie kołkiem. Na szczęście nie było mocne i prowizoryczna broń
zatrzymała się na kości. Palce powędrowały dalej na prawy bok. Ugryzienie Tory.
Nieopatrznie wszedł na jej teren. Tak mało wtedy wiedział o nich.
-Chyba migdy nie odpowiem sobie na to pytanie. Kto? Kto jest
gorszy? Ludzie? Czy Youkai?
Wtedy dotknął blizny na sercu. A w duchu czuł, że głębiej
kryje się druga. Większa. Choć ta fizyczna mogła boleć tylko na deszcz.
-To wszystko jest bez sensu, muszę przestać użalać się nad
sobą. - westchnął
Dopił resztkę trunku i ruszył z powrotem ciskając po drodze
puste szkło w ognisko graniczne.
Spostrzegł akurat wracającą Lisicę, więc chwycił dzbanek
jaśminowej herbaty oraz kubki i podszedł.
-Jak tam? Podoba się?
-Mhm. - potaknęła i przyjęła kubek
-Za godzinę zacznie się rywalizacja.
-Chodzi o ten środek?
-Tak. Co roku losujemy konkurencję by było uczciwie. Były już
wyścigi. Poszukiwania przedmiotu... A ostatnio było tworzenie rzeźb z piasku.
Myobu jak zwykle słuchała zaciekawiona machając swą kitą.
Przerwali jednak rozmowę by zejść do dołu, gdzie siedzieli wcześniej.
-A jakie są jeszcze konkurencje?
-Tego nie wiem... Każdy ma prawo zapisać swoją propozycje na
kartce.
-O! Mówicie o corocznym konkursie? - zapytała Jo
Białowłosy przytaknął i upił łyk naparu.
-W tym roku startuje. - stwierdził czym wywołał widoczne na
twarzach przyjaciół zdziwienie
-No tak, można się było tego spodziewać. To pierwszy raz jak
będziesz się z nami bawił.
-To nie bierzesz w tym udziału co roku? - zdziwiła się rudowłosa
-Nie. Tylko chętni. Ci tutaj robią to raczej dla zabawy, bo i
tak nigdy nie wygrali. Ale część z pewnością ma jakiś swój cel. Teraz i ja mam.
Uśmiechnął się do niej ciepło. Na tyle na ile potrafił.
* * *
Czas szybko im mijał. Nim się spostrzegli została godzina do
świtu. Wtedy to muzyka ucichła, a dudniący głos Saela zwołał wszystkich pod
scenę. Starszy stał obok wysokiego stolika na którym stało szklane naczynie,
wewnątrz widać było pokaźny stos kartek.
-Dziękuję wszystkim za wasze propozycje. Jak co roku losować
będzie jedno z was wybrane przez przypadek, a po ogłoszeniu konkurencji będzie
sędziować razem ze mną. Wybór jak i osąd jest niepodważalny.
Po tych słowach Youkai odwrócił się plecami do zebranych i
rzucił za siebie drobny przedmiot, który natychmiast zniknął wszystkim z oczu.
Uczestnicy naraz poczęli rozglądać się po sobie.
Dopiero po chwili Myobu zorientowała się, że coś uwiera ją w
palce które zacisnęła z nerwów. Gdy spojrzała na dłoń w jej wnętrzu leżała
kostka gitarowa. Czarna pokryta białymi smugami niby dymem. Czuć było od niej
magię.
-J-ja. - rzuciła cicho i podniosła dłoń – Ja. - dodała
głośniej
Sael zbliżył się do krawędzi podestu by pomóc jej wejść.
-Gratuluje, a teraz wylosuj proszę. - wskazał
Podeszła niepewna jednak zanurzyła dłoń pośród skrawków
papieru i zamieszała nią wyciągając jeden. Starszy odebrał od niej los i
rozwinął by odczytać.
-Krąg Ognia! - zakrzyknął
Z tłumu od razu podniosły się głosy. Część się radowała,
część od razu zgłosiła prośbę o skreślenie z listy. Ci jednak, którzy byli
chętni udali się za Saelem by omówić szczegóły. W śród nich, jak deklarował,
był i Kai.
-Niewielu was, ale to dobrze. - spojrzał na ośmiu zawodników
– Pierwszy raz mamy coś brutalnego. Pierwsze dwójki wybierzemy poprzez losowanie
numerków. W trakcie walki zabronione jest używanie magi, tylko zdolności
fizyczne. Zakaz latania. Koniec walki następuje, gdy jeden z rywali opuści
krąg, podda się lub będzie niezdolny do walki. Nie próbujcie się zabijać, bo
będę zmuszony interweniować. Zrozumiano?
Wszyscy potaknęli zgodnie. Białowłosy zaś spojrzał na
potencjalnych przeciwników. Oprócz Tengu i Kudana był tam przysadzisty psowaty
o białym umaszczeniu, ciemnoskóry Youkai o ciele pokrytym kolcami, dwoje Youkai
Abumiego z zakrytymi twarzami, galaretowata istota z kamienną maską zawieszoną
w śluzie i duch, który od człowieka różnił się jedynie dodatkowym stawem w
każdej kończynie. Najbardziej obawiał się starcia z dwójką nieznanych mu
demonów ze świty Widzącego. Znał jego zamiłowanie do nieczystych sztuczek i
chęci spotęgowania mocy każdego ze swych sług.
Wszyscy po kolei wyciągali z pudełka drewniane tabliczki z
numerami, które przyniósł Sael. Ten popatrzył na oznaczenia i oznajmił zimnym
głosem.
-Pierwsza walka – Kai oraz Gumiso.
Youkai o czarnych włosach i twarzy zakrytej papierową maską
wydał z siebie niski warkot i wystąpił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz