Kolejna część opowiadania od Jeff'u :3
Białowłosy szedł ulicą, pogrążonego we śnie miasta. Wracał do wynajętego pokoju hotelowego, kiedy nagle poczuł znajomą mu aurę. Zaintrygowany poszedł w tamtym kierunku. Kiedy zbliżył się do ciemnego zaułka, usłyszał zduszony męski krzyk, w następnej chwili z cienia wyłonił się jakiś mężczyzna, całe jego ubranie było poszarpane, a ciało pokryte świeżymi ranami. Kiedy ranny obcy zauważył go, skierował do niego swoje kroki. Zanim do niego doszedł upadł przed nim na ziemię. Iblis zbliżył się do jego twarzy, nie zostało mu dużo życia, dusił się i miał drgawki. "Ona... T-to jakiś potwór... było nas... trzech. O-ona nas..." Nie dokończył, zmarł. Teraz chłopak wiedział już na pewno, to była ona. Uśmiechnął się pod nosem i wszedł do zaułka. Leżały tam trzy ciała. Dwóch mężczyzn i jedna dziewczyna. Ściany uliczki nosiły ślady walki PSIoników. Iblis podszedł do dziewczyny, żyła chociaż ledwo. Była ciężko ranna. Podniósł ją i zabrał do swojego pokoju hotelowego. Na jego szczęście, po drodze nie spotkał żywego ducha. Położył ją na swoim łóżku i powoli zaczął przelewać swój przyrost do jej ciała. Czarnowłosa powoli zdrowiała, ustabilizował się jej oddech a rany zaczęły znikać. "No na razie starczy." Przykrył ją kołdrą, sam położył się pod kocem na sofie. Rano dziewczyna była już kompletnie zdrowa, chociaż wciąż spała. Skoro ona nie wstała jeszcze, białowłosy postanowił jeszcze chwilę pospać. jednak chwilę później usłyszał głośny wrzask. "CO!? Znowu ty!?" Iblis podskoczył jak oparzony i podniósł wzrok. Jeffu już nie spała i celowała w niego palcem nieco pobladła ze złości. "Co ja tu robię? Czego znowu chcesz?" Chłopak westchnął i wstał z kanapy. "Po pierwsze, dzień dobry. Po drugie, wczoraj uratowałem Ci życie. Po trzecie, zjesz śniadanie? " Jeffu siedziała skołowana, na łóżku i starała sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszej nocy. Do jej głowy powoli wracały obrazy walki, którą niemalże przegrała.
Białowłosy szedł ulicą, pogrążonego we śnie miasta. Wracał do wynajętego pokoju hotelowego, kiedy nagle poczuł znajomą mu aurę. Zaintrygowany poszedł w tamtym kierunku. Kiedy zbliżył się do ciemnego zaułka, usłyszał zduszony męski krzyk, w następnej chwili z cienia wyłonił się jakiś mężczyzna, całe jego ubranie było poszarpane, a ciało pokryte świeżymi ranami. Kiedy ranny obcy zauważył go, skierował do niego swoje kroki. Zanim do niego doszedł upadł przed nim na ziemię. Iblis zbliżył się do jego twarzy, nie zostało mu dużo życia, dusił się i miał drgawki. "Ona... T-to jakiś potwór... było nas... trzech. O-ona nas..." Nie dokończył, zmarł. Teraz chłopak wiedział już na pewno, to była ona. Uśmiechnął się pod nosem i wszedł do zaułka. Leżały tam trzy ciała. Dwóch mężczyzn i jedna dziewczyna. Ściany uliczki nosiły ślady walki PSIoników. Iblis podszedł do dziewczyny, żyła chociaż ledwo. Była ciężko ranna. Podniósł ją i zabrał do swojego pokoju hotelowego. Na jego szczęście, po drodze nie spotkał żywego ducha. Położył ją na swoim łóżku i powoli zaczął przelewać swój przyrost do jej ciała. Czarnowłosa powoli zdrowiała, ustabilizował się jej oddech a rany zaczęły znikać. "No na razie starczy." Przykrył ją kołdrą, sam położył się pod kocem na sofie. Rano dziewczyna była już kompletnie zdrowa, chociaż wciąż spała. Skoro ona nie wstała jeszcze, białowłosy postanowił jeszcze chwilę pospać. jednak chwilę później usłyszał głośny wrzask. "CO!? Znowu ty!?" Iblis podskoczył jak oparzony i podniósł wzrok. Jeffu już nie spała i celowała w niego palcem nieco pobladła ze złości. "Co ja tu robię? Czego znowu chcesz?" Chłopak westchnął i wstał z kanapy. "Po pierwsze, dzień dobry. Po drugie, wczoraj uratowałem Ci życie. Po trzecie, zjesz śniadanie? " Jeffu siedziała skołowana, na łóżku i starała sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszej nocy. Do jej głowy powoli wracały obrazy walki, którą niemalże przegrała.
Byli już po śniadaniu. Jeffu patrzyła
na białowłosego, miała mieszane uczucia. W prawdzie uratował jej
życie, ale nie potrafiła zapomnieć tego co jej zrobił wcześniej.
"Dzięki" Wymamrotała dziewczyna, wstała i skierowała
się w stronę drzwi. "Wypadało by się odwdzięczyć nie
sądzisz?" Jeffu stanęła momentalnie, a jej ciało przeszył
dreszcz. Chłopak podszedł do niej i położył jej ręce na
ramionach. "Jesteś mi coś winna..." Dziewczyna zacisnęła
pieści "Tak jak wtedy w lesie?" prychnęła z wyrzutem.
Iblis uśmiechnął się pod nosem. "Wtedy na to zasłużyłaś,
dzisiaj byłby to miły gest, zwłaszcza że uratowałem Ci życie,
przenocowałem..." "Cholerny lisi zboczeniec..." Jeffu
odwróciła się przodem do niego, na jej głowie pojawiły się
lisie uszy a zza jej pleców wystawał puszysty i miękki lisi ogon.
na jej twarzy pojawił się rumieniec. Białowłosy uśmiechnął się
i pchnął ją lekko na łóżko. Dziewczyna wciąż miała dreszcze
kiedy jej dotykał, kiedy zdejmował jej ubranie, później swoje.
"Więc? Czego sobie nasz jaśnie pan życzy?" spytała
zażenowana i zdenerwowana Jeffu. "Może na dobry początek 69?"
Żołądek PSIoniczki wykręcił się na lewą stronę, ale
wiedziała, że i tak wziął by to czego chce. Posłusznie wzięła
jego penisa do ust i zaczęła ssać, on zaś zaczął lizać jej
cipkę. Czasami zastanawiał się jak smakuje, dziś dostał
odpowiedz... Wspaniale. Jeffu ssała i lizała jego członka, chwilę
później, zaczęła go lekko gryźć. Chłopak był bardzo
zadowolony, wciąż wylizując ją dokładnie, jednym palcem zaczął
masować jej łechtaczkę. Czarnowłosa zdusiła w sobie jęk
rozkoszy i zarzuciła mu swój ogon na szyję jak szal. Kiedy zrobiła
się dostatecznie mokra, a jej oddech stał się bardziej
nieregularny przyciągnął ją do siebie. "A teraz go
dosiądź..." Wymruczał prosto do jej ucha, aż przeszył ją
przyjemny dreszcz. Odwróciła się przodem do niego i powoli siadała
na jego penisie. W chwili kiedy wszedł cały, zaczęła go ujeżdżać.
Chłopak był zadowolony, że Jeffu wyszła z inicjatywą. Najpierw
ruszała się powoli, po chwili jednak przyspieszyła tępa. Zaczęła
sapać, a jej ciało zaczął pokrywać perlisty pot. Odchyliła się
nieco w tył, żeby lepiej go czuć. Białowłosy czuł narastającą
rozkosz, jego oddech przyspieszył. Po chwili wysapał "Szybciej!"
"Nie mogę ja zaraz...", nie pozwolił jej skończyć
zdania. Pchnął ją na plecy tak że teraz to on był górze. Zaraz
kiedy znaleźli się w takiej pozycji, zaczął ją penetrować
szybciej i mocniej. Jeffu zaczęła krzyczeć, oplotła go swoimi
nogami i ogonem, zarzuciła ręce na szyję i przytuliła się
bardziej. Czuła, ze orgazm się zbliża, instynktownie wbiła swoje
pazury w jego plecy, ale to tylko bardziej nakręciło młodzieńca.
Kochali się tak przez długi czas. Dziewczyna doszła pierwsza
"Przestań! Dość! Błagam!" wykrzyczała w ekstazie.
"Jeszcze chwila! Wytrzymaj!" Parę mocnych i szybkich
pchnięć później i on doszedł i skończył jej na brzuchu. Jego
ciepła sperma zmieszała się z potem i zaczęła powoli spływać z
jej ciała na bok. Oboje oddychali ciężko, byli zmęczeni i
spełnieni. Co w niej takiego było, że aż tak go pociągała?
Zastanawiał sie Iblis, wycierając jej ciało. "Zostań ze mną,
lisiczko" wymamrotał sam do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz