środa, 20 sierpnia 2014

Spisując szepty XXII

Wybaczcie, że tak rzadko coś wrzucam. Mam jednak nadzieję iż moja przyjaciółka - co jak Wena - powróci. Bez rozmów z nią ciężko mi się pisze... Wiesz, że to o Tobie?

Burza minęła szybko i Myobu mogła spokojnie przespać noc. Gdy wstała rano Kai już krzątał się po kuchni, biegał niczym poparzony zaglądając do garnków i piekarnika oraz robiąc wiele innych rzeczy.
-Cześć Lisku! Śniadanie na stole. - wskazał talerz pełen kanapek
-Dzień dobry. - zamruczała
Pojawiła się też Jorōgumo, która pochwyciwszy kubek kawy zasiadła obok rudowłosej.
-Ah! No to się zaczęło! Wielkie przygotowania.
-To wszystko na festyn?
-Tak, on tak zawsze.
Białowłosy odstawił kolejny półmisek na półce i sam przystanął z herbatą. Poprawił chustę, która utrzymywała włosy w porządku i zaczął niektóre z dań chować do lodówki. Część musiała stężeć czy też łatwo się psuła w upały.
-Muszę jeszcze skoczyć do miasta po parę rzeczy. Może pojedziesz ze mną Myobu?
-Ja? Do miasta?
-A czemu nie? Chodź... A ty ani mi się waż podjadać! - pogroził Jo
Chwilę później Lisica siedziała w samochodzie obok białowłosego, była zafascynowana wszystkim. I choć początkowo, gdy ruszył wystraszyła się nieco to mając go obok uspokoiła się i cieszyła szybkością z jaką się poruszali.
-Woo... I ludzie tak podróżują? To niesamowite!
-Dla nas to normalne. - uśmiechnął się
I ona wyszczerzyła radośnie swe kiełki choć mina szybko jej zrzedła jak tylko dojechali na miejsce.
-Zabieraj mnie częściej na takie wyprawy, dobrze? - rzuciła gdy wypuszczał ją z samochodu
-Kiedy tylko chcesz.
Założył słuchawkę od telefonu na ucho i wskazał Lisicy sklep, po drodze wyjaśnił ciekawskiemu duchowi jej działanie.
-Wiesz.. Tylko ja Cie widzę. Gdyby inni zobaczyli, że gadam sam do siebie mogłyby być z tego kłopoty.
Myobu biegała między półkami przyglądając się wszystkiemu i ciesząc się, humor udzielał się i jemu. Z chęcią odpowiadał na wszelkie pytania dotyczące ludzi i ich życia.
-Wiesz...Co roku na festynie jest pewien konkurs. Wygraną jest środek, który pozwala Youkai przybrać materialną postać na dwie doby... Może wybralibyśmy się do wesołego miasteczka czy coś?
-Naprawdę? - zakrzyknęła - Ale to konkurs... Trzeba wygrać.
-O to się nie martw. - mrugnął do niej
Zapłaciwszy za zakupy wyszli ze sklepu, na nieszczęście zapatrzył się i nie zauważył dwójki młodzików idącej im naprzeciw. Gdy tylko wpadł na nich poczuł mocne szarpnięci.
-Uważaj jak łazisz śmieciu. - warknął jeden z nich
Pisarz przyjrzał im się, wysportowani i młodzi narwańcy...
-Te! Patrz, jakie ma kłaki. Jak pedał jakiś. - przerwał mu analizę
Bardzo narwani. Kolejne mocne szarpnięcie za kurtkę nie pozwoliło mu się opanować. Rudowłosa poczuła dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa aż po czubek ogona. I choć nie rozumiała powodu agresji to nie zdążyła nawet się nad nim zastanowić, gdyż obaj leżeli już na ulicy trzymając się za twarze.
-Szybko, zanim wstaną. - rzucił tylko i pociągnął ją do samochodu
-O co chodziło? - spytała gdy jechali
-Widzisz... W świecie ludzi można zginąć nawet za wygląd. - westchnął - Nie zawracaj sobie tym głowy. Jutro festyn i o tym myśl. Jeszcze sporo do zrobienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz